Wszystkie nasze wstępniaki zaczynają się od tego, że jest zimno. Ale w ten weekend naprawdę jest zimno. Termometr pokazuje -15 stopni, wszyscy znajomi wyjechali z miasta na narty – co tu robić? My uznałyśmy, że najlepiej iść się zamknąć w pokoju.

Tym razem zdecydowałyśmy się na pokój inspirowany kultowym filmem naszego dzieciństwa – „Powrotem do przeszłości”. Przywdziałyśmy więc 163 warstwy swetrów i pomaszerowałśmy do Domu Zagadek.

„Powrót” od innych odwiedzonych przez nas Escape Roomów różni się tym, że jest w pełni zautomatyzowany. Nie znajdziesz tu kłódek i poukrywanych w zakamarkach kluczyków. Zamiast tego musisz szukać szyfrów i haseł komputerowych.

Nie dla humanistów

Jeśli nie umiesz liczyć, weź ze sobą znajomych, którzy zrobią to za ciebie. Jeśli twoi znajomi też nie radzą sobie z operacjami matematycznymi to… gorzej. Jak odmienianie przez przypadki po mongolsku nie stanowi dla mnie problemu, tak patrzenie na cyfry sprawia, że mi gorzej. Niestety moje „pokojowe współuciekinierki” również są matematycznie upośledzone. Nie obyło się więc bez podpowiedzi.

Inni Łowcy byli tam już przed nami i nie podzielają naszej opinii o matematycznych komplikacjach. Ale co oni tam wiedzą – w końcu byli w grupie informatyków i fizyków.

Wspomnienie młodości

Mimo całej tej matematyki i tak świetnie się bawiłyśmy, a to za sprawą wielu nawiązań do rozrywek z naszej młodości. Nie będziemy nic zdradzać, żeby nie psuć zabawy, ale wszystkie dzieci lat 80. powinny być w swoim żywiole.

Naszym zdaniem

Pokój nadaje się max dla 4 osób, więcej myślę by się zanudziło. Zagadki trzeba robić po kolei, nie ma wielu zadań które można by robić równolegle. Wszyscy głowią się nad tym samym w jednym momencie.

Zagadek jest sporo i są zróżnicowane także i humaniści i matematycy znajdą coś dla siebie. Dzięki całej tej automatyce pokój jest inny niż wszystkie więc na pewno warto spróbować się z niego wydostać.

Zabawa fajna, a zadania ciekawe, a jednak dajemy 4/5. Może za bardzo się nastawiałyśmy na filmowy klimat. Może nasze oczekiwania były zbyt wysokie. Wyobrażałyśmy sobie pokój pełen ekranów, migających kolorowych światełek, kilometrów światłowodów i setek przycisków. Tego zdecydowanie nie było i trzeba przyznać, że wizualnie byłyśmy nieco zawiedzione. Wystarczyłoby trochę pokój dopracować – dodać znaną z filmów o szalonym profesorze „dzwoneczkową muzyczkę”, więcej kabli i niesłużących do niczego urządzeń – a byłoby naprawdę idealnie.

Gdzie? Kiedy? Za ile?

120 - 160 PLN
  • Dom Zagadek ul. Przyrynek 28 7 dni w tygodniu od 9:00 do 22:00