Szczerze powiem, że ogrzewaczami do rąk zainteresowałem się dopiero w tym roku. Pojechałem do Decathlonu kupić kask narciarski. Obok kas w oczy rzuciło mi się jaskrawe opakowanie. W związku z tym, że akurat prognozy na weekend trąbiły o 25 stopniowym mrozie zdecydowałem się wyłożyć niewygórowaną kwotę 20 złotych. W ten oto sposób stałem się posiadaczem 10 ogrzewaczy.

Wielkiej filozofii w kwestii samego produktu nie ma, zatem również opis samego testu będzie treściwy. Ogrzewacze pierwszy raz testowałem podczas pieszej wycieczki w Tatry. Prognozy zapowiadały -25 stopni C, było około -32C. Po zdjęciu rękawiczek ręce momentalnie stawały się skostniałe. Były to zatem idealne warunki do przeprowadzenia testów.

Sposób użycia

Wyjmujemy ogrzewacz z opakowania. Potrząsamy nim i wkładamy do rękawiczki. Po około 5 minutach ogrzewacz będzie ciepły, a my będziemy sobie w myślach dziękować, że zdecydowaliśmy się wydać te 20 złotych. Tak to właśnie wyglądało w moim przypadku. Drugi raz ogrzewacz testowałem po morsowaniu. Chciałem przekonać się czy producent nie przesadził podając informację o 6 godzinach, podczas których możemy cieszyć się z dodatkowego źródła ciepła. Test rozpocząłem chwilę przed południem, a o 18:30 ogrzewacz jeszcze był ciepły, chociaż już było czuć, że stygnie. Informacja o 6 godzinach jest jednak jak najbardziej prawdziwa.

Naszym zdaniem

Podsumowując, ogrzewacze to świetna rzecz, którą z pewnością będę zabierał na wszystkie zimowe wycieczki, niezależnie od tego jaki będzie ich kierunek. Warto wydać te 20 złotych, które mogą nas uratować gdy napotkamy ciężkie warunki pogodowe lub np. przemoczymy ręce czy nogi.

A zakupić je możecie tu: https://www.decathlon.pl/ogrzewacze-do-rk-x10-id_8373953.html