Kolejny miesiąc, kolejny wpis o tanich śniadaniach. To już czwarta edycja naszego zestawienia porannych promocji, a końca nadal nie widać. I dobrze! Wciąż znajdujemy informacje o kolejnych knajpach, w których za zestaw kawa+śniadanie zapłacimy ok. 16 złotych. W tym wpisie znajdzie się też jedna propozycja podpowiedziana przez was, a także jeden zupełny przypadek.

Jest grudzień, ludziom w głowach tylko święta i koniec roku. Nikomu się nie chce pracować. Spotkania na mieście się wydłużają. Ulice przystrojone już od kilku miesięcy (z tym to akurat przesada), knajpy wyglądają przytulnie i aż chce się w nich przesiadywać. Tylko gdzie? Jeśli satysfakcjonującej odpowiedzi na to pytanie nie znaleźliście w naszym śniadaniowym poście numer jeden, dwa, a nawet trzy, nie traćcie nadziei! Oto kolejnych 5 restauracji, które przetestowaliśmy dla was o poranku.

 

Matcha Tea House

Zaczynamy od lekkiego niepowodzenia. Bynajmniej nie ze względu na jakość jedzenia, bo to było naprawdę smaczne. Porcja też jak najbardziej nas satysfakcjonuje, do wyboru jest kilka różnych pozycji, w tym jedno z najbardziej oryginalnych śniadań jakie udało nam się zamówić – azjatyckie. W jego skład wchodzi zupa miso, kanapka onigiri z wybranym przez nas składnikiem oraz sałatka. Nietypowe, ale bardzo smaczne.Druga pozycja, na którą się zdecydowałyśmy to zestaw rustykalny, czyli jajecznica, frankfurterka, sałatka oraz pieczywo. Klasyk.

Matcha Tea house

Matcha Tea house

Matcha Tea house

Co więc się nie zgadza? A no cena. I kompletnie nieogarnięcie ze strony pracowników. Na Facebooku restauracji zlokalizowanej na hipsterskim Zbawixie, znajdziecie informację, że promocja śniadaniowa obejmuje u nich dowolne śniadanie oraz kawę z mlekiem. W takim zestawie płacimy pełną cenę kawy, a za posiłek dopłacamy 5 złotych. Otóż nie. Tak nie jest. Problemem jest to mleko. Maria nie pije mleka, więc zanim jeszcze przyszła zapytałam kelnera czy będzie problemem jeśli zapłacimy za kawę z mlekiem, ale dostaniemy w tej cenie zwykłą czarną. Chłopak za bardzo nie wiedział o co chodzi, ale przytaknął i… zniknął. Więcej się nie pojawił. Do naszego stolika przysłał koleżankę. Ta była bardzo pomocna, nie miała problemu z żadnymi naszymi „mlecznymi machlojami”, ale też wytłumaczyła, że niemożliwe żeby gdziekolwiek była informacja, że musi być to kawa z mlekiem, bo „to by było głupie”. Owszem, jest to głupie, ale cóż z tego kiedy restauratorzy panicznie boją się klientów zamawiających promocyjne śniadanie do espresso. Zamówiłyśmy, zjadłyśmy, wszystko git. problem pojawił się kiedy przyszło do płacenia. Dziewczyna nie miała pojęcia na jakiej zasadzie ma działać promocja. Nasz rachunek opiewał więc na 41 złotych. Okazało się, że kawa naliczona była gratis, za to za śniadania zapłaciłyśmy pełną cenę (19 i 22 zł). Za cholerę nie udała się więc nasza misja jedzenia za 16 złotych, która założyłyśmy sobie tworząc poprzednie edycje śniadaniowych postów. Z tego względu Matcha Tea House nie możemy wam polecić.

Info o promocji z dnia 6.10.2017, lokal odwiedziłyśmy dwa tygodnie później i nikt nie wiedział o co chodzi.

Promocja: Nie wiadomo jaka w końcu jest. Odnoszę wrażenie, że osoba, która promocję wymyśliła, osoba, która informację o promocji umieściła w social mediach oraz pracownicy faktycznie urzędujący w lokalu nigdy się nie spotkali.

Ocena: 5/10. Dobre, ale ze smutną, drogą niespodzianką na koniec.

 

Navona

Kolejne śniadaniowe doświadczenie było zdecydowanie bardziej pozytywne. Navonę, ogromną włoską restaurację na Ochocie, poleciła nam jedna z was. Same w życiu o tym lokalu nie słyszałyśmy. Muszę przyznać, że wystrój może nieco zniechęcać, przywołując na myśl niezbyt udane doświadczenia restauracyjne z początku lat 2000. Na szczęście to tylko pozory. Jedzenie jest naprawdę świetne i dostępne w naszej zdecydowanie ulubionej promocji, tzn. zapłacicie tu za wybraną kawę, a śniadanie dostaniecie za złotówkę. Pozycji do wyboru jest kilka i wszystkie kuszące.

Navona

Po długim namyśle zdecydowałyśmy się na opcję konkretną, czyli wariację na temat naszego ulubionego english breakfast. Nie dostaniecie tu pieczarek ani fasolki, ale jajka sadzone, bekon i frankfurterki z pysznym pieczywem i warzywami, was nie zawiodą. Równie mocno jak jajka sadzone kochamy te w koszulkach, drugą wybraną przez nas pozycją było salmon&eggs. Potężna porcja łososia, dwa jajka i ricotta na razowym chlebie. Do tego dodatek warzyw. Zdecydowanie polecamy wam Navonę. Porcje są porządne (prawie utopiłam się potem na basenie), obsługa bardzo sympatyczna, a jedzenie w klasycznym wydaniu bardzo smaczne. Wrócimy na pancake’i!

Navona

Navona

Promocja: Płacicie za dowolna kawę, a wybrane śniadanie dostaniecie za 1PLN. Co ważne, promocja na takich samych zasadach działa również w weekendy!

Ocena: 7/10.

 

Labour

Zdecydowanie faworyt tej edycji zestawienia, głównie ze względu na klimat panujący w lokalu. Stąd się nie chce wychodzić. Powiem więcej, chcę żeby tak wyglądało moje mieszkanie! Zazwyczaj nie piszemy w tych zestawieniach o wystroju, ale ten nas tak zachwycił, że nie mogę się powstrzymać. Oprócz jedzenia i pysznej kawy w Labour znajdziecie tez cisze i spokój. Wydzielono tu powiem przestrzeń co-workingową, w której możecie produktywnie popracować rozważając tylko czy już pora na zamówienie kolejnego kawałka ciasta.

Labour

 

Jeśli chodzi o wybór śniadań, to jest on przeogromny! Zdecydowanie można zamknąć się w naszej magicznej granicy 16 złotych za zestaw z kawą, ale musimy się przyznać, że nad blogierskimi obowiązkami wygrała tym razem „zachciewajka”. Osobiście długo zastanawiałam się nad racuchami (nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam!), ale ostatecznie wygrało śniadanie na słono, bo takie zazwyczaj jadam. Wybrałam więc opcję z łososiem i jajkami w koszulce na pieczonym na miejscu pieczywie. Jedno z moich ulubionych! Maria z kolei miała przemożną potrzebę pochłonąć szakszukę. Cóż zrobić! Wydałyśmy więc 17 i 18 złotych na zestaw z kawą. I byłyśmy zachwycone! Z pewnością będziemy wracać.

Labour cafe

Labour cafe

Labour cafe

Promocja: Płacicie za dowolne śniadanie, a kawę dostajecie gratis. Nie jestem pewna czy oferta ważna jest też w weekendy.

Ocena: 8/10.

 

Rue de Paris

Lokal na Tamce to nasze odkrycie totalnie z przypadku. Wybrałyśmy się na Powiśle z zamiarem odwiedzenia Mr. Pancake. Ta misja okazała się totalnym niepowodzeniem. Na miejscu okazało się, że dostępne na ich profilu społecznościowym menu śniadaniowe jest już nieaktualne (teraz zmienili już menu na zimowe, ale my byłyśmy w lokalu przed 18.11.2017 kiedy ta magiczna przemiana miała miejsce). No cóż, trudno. Już miałyśmy wspinać się pod górę i nawiedzić sprawdzone już Labour, ale przypadkiem „potknęłyśmy się” o Rue de Paris. I to dosłownie, bo do lokalu ściągnął nas wystawiony pod drzwiami potykacz z informacją o śniadaniach za 16 złotych.

rue de paris

Na ścianie nad barem znajdziecie wypisanych kilka różnych opcji śniadaniowych. Część z nich zawiera kawę, inne nie. Cena jest o 50 groszy wyższa od tej wypisanej na potykaczu, ale po niepowodzeniu z płatnościami w Matcha Tea House takie różnice w cenie nie robią na nas żadnego wrażenia. Żeby promocja się zgadzała, wybierałyśmy spośród tych pozycji, które w cenie zawierały napój. Ostatecznie obie zdecydowałyśmy się na kanapki, tylko z różnym „wnętrzem”. I był to bardzo dobry wybór! Podawana w lokalu kawa jest świetna, a te kanapki to potwory! Wyszłyśmy mega najedzone i musiałyśmy przejść piechotą pół miasta, żeby je spalić. Aga zdecydowała się na wersję wege, z mozarellą. Ja wybrałam kanapkę z łososiem. Ryby było w środku mnóstwo, do tego zielenina i ogólnie wszystko pycha. Fajnie, że kanapki podawane są na ciepło, bo kiedy na dworze zawierucha, nic tak dobrze nie robi jak ciepły posiłek o poranku. Udane przypadkowe znalezisko!

rue de parisPromocja: Wszystkie śniadania kosztują 16,50 zł. Niektóre w tej cenie zawierają kawę, inne nie. Trzeba więc dopytać panią na kasie.

Ocena: 8/10.

 

Hard Rock Cafe

To wydanie zestawienia kończymy miejscem, które nie kojarzyło mi się ze śniadaniami, tym bardziej smacznymi, a okazało się pozytywną niespodzianką. Osobiście nigdy tam nie byłam, więc nie byłam do pomysłu testowania tam śniadań nastawiona negatywnie, przeciwnie niż Aga, która broniła się rękami i nogami. Spieszę donieść, że zmieniła zdanie i po śniadaniu wyszła z lokalu zadowolona i najedzona. Props! W rockowej mekce promocja obejmuje kilka różnych pozycji śniadaniowych, wszystkie w cenie 13 zł. Do tego możecie, ale nie musicie, domówić napój za 3 zł, do wyboru kilka rodzajów kaw, herbata lub sok. Całość zamyka się więc w magicznej granicy 16 zł. Sukces!

hard rock cafe śniadanie

Ja wybrałam śniadanie amerykańskie, czyli wariację na temat mojego ulubionego english breakfast. Tutaj od razu szacuneczek za idealnie przygotowane jajko sadzone, co niestety nie jest oczywistością w warszawskich lokalach gastronomicznych. Porcja w sam raz, udało mi się zjeść wszystko, ale głodna z pewnością nie byłam. Dobrze, że na basen poszłam przed śniadaniem, a nie po, bo bym się utopiła. W zestawie dostaniecie tu pieczywo, grillowanego pomidora, paprykę, sałatę, fasolkę, jajko, dwie kiełbaski i bekon. Bardzo porządnie. Aga z kolei zdecydowała się na opcję nieco lżejszą – omleta. W smaku bardzo dobry i nie miał konsystencji tektury, a to po naszych wcześniejszych śniadaniowych przeżyciach już nie lada dokonanie. Omlet podany jest z porządną porcją guacamole i rukolą.

hard rock cafe śniadanie

hard rock cafe śniadanie

Promocja: Wszystkie śniadania kosztują 13 zł. Do śniadania można domówić napój (kawa, herbata, sok) w cenie 3 zł, ale nie jest to konieczne. Płacimy więc 13 lub 16 zł za całość.

Ocena: 7/10.