Zapewne wiecie, że są takie osoby, które mają sto (albo i więcej) pomysłów na minutę. To stwierdzenie idealnie pasuje do Łowców. Część z naszych szalonych pomysłów realizujemy od razu, pozostałą część musimy dobrze zaplanować i dopiero wtedy jest zrealizowana. Poszukujemy nowych wrażeń w różnych kategoriach, nie tylko w sporcie. Ostatnio łowczyni wpadła na nowy pomysł.

Jak się zaczęło?

Przyszedł taki dzień, w którym świadomość posiadania zbyt dużej garderoby nie daje już radości i nachodzą myśli iż należałoby coś z tym zrobić. Wtedy dobrym pomysłem wydaje się przerobienie posiadanych ubrań.  Lecz co zrobić gdy okazuje się iż jednak nie potrafimy szyć. Wtedy świetnym pomyłem jest KURS SZYCIA na maszynie. Z jednej strony uczysz się czegoś nowego, kreatywnego i pożytecznego a zarazem Twoja energia zostaje dobrze wykorzystana. Postanowiłam spróbować.

 

 

Jak wybrać kurs?

Nie zastanawiając się zbyt długo, poświęciłam trochę czasu by wybrać idealny dla mnie kurs szycia i zacząć uczyć się czegoś nowego. Wybór kursów jest obecnie bardzo duży. Najlepiej porównać oferty kilku szkół szycia np Lubimyszycie.pl, Szyciaprzeszycia.pl, Ciekaweszycie.pl, Ultramaszyna.com.  Ja wybrałam kurs bardzo podstawowy, dla laików nie mających styczności z maszyną, trwający zaledwie kilka godzin. Ważna była dla mnie dobra lokalizacja i duża dostępność terminów. Ponadto zależało mi na tym by na jednych zajęciach „uszyć” coś od początku do końca. Szczerze mówiąc wybierając kurs nie wiedziałam czy w ogóle możliwe jest by w kilka godzin stworzyć cokolwiek ale o tym za chwilę. Początek już był wyzwaniem gdyż najpierw trzeba było wybrać materiał, podszewkę no i pasujący do całości suwak. U mnie padło na jaskrawe i kontrastowe kolory. Jak to się mówi, jak szaleć to po całości.

 

Kolorowy świat

Skoro materiały i kolory zostały wybrane to potem można próbować odrysować formę, wyciąć kawałek materiału a potem pikować (zdjęcie poniżej po lewej stronie), wszywać i fastrować:) Dużo nowych słówek, które nie wszystkie tak łatwo zapamiętać. Przyszycie flizeliny (ten biały materiał poniżej po prawej stronie – który ma nadać kształtów naszemu dziełu) do podszewki a zarazem nie przyszycie swojego rękawa do spodni było małym wyzwaniem ale jak widać nawet się udało.

 

 

Pierwsze efekty

Kilka godzin nowej terminologii, nowych dźwięków i materiałów później, udało się stworzyć małe ‚dzieło’. Na tym kursie każdy z nas uszył  swoją kosmetyczkę od początku do końca. Powiem szczerze, zapisując się na kurs nie wierzyłam, że to naprawdę możliwe. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona gdy zobaczyłam efekt końcowy. Oczywiście nie jest to idealna kosmetyczka. Jak się przyjrzycie, przeszycia nie są równe, linie pikowania nie spotykają się w środkach a liski są w złym kierunku. Ale wiecie co? Ważne, że udało się to zrobić samemu od a do z. Nie mając wcześniej styczności z maszyną do szycia.  Wystarczyło trochę odwagi by wyjść ze swojej strefy komforu plus chęć spróbowania czegoś nowego. Satysfakcja ale i duma z siebie gdy się patrzy na takie małe, krzywe ‚dzieło’ są niewyobrażalne.

 

Co dalej?

Ja planuję kolejne etapy krawieckiego wtajemniczenia. A Wy? Macie jakieś marzenia, których jeszcze nie zrealizowaliście? Odwagi do działania. Nigdy nie ma właściwego czasu by spróbować. Czasem trzeba się przełamać i od razu zapisać na kurs, zajęcia czy szkolenie.

Jeśli macie pomysły, które chcecie byśmy dla Was czy z Wami przetestowali, piszcie do nas.

Jesteśmy na:

https://www.facebook.com/lowcywrazen

https://www.instagram.com/lowcywrazen