Ciepłe dni już za nami. Z utęsknieniem wspominamy wszystkie ewolucje i obroty na wake’u. Całe szczęście pora zimowa niesie za sobą kilka możliwości do trenowania sportów wodnych. Sezon turystyczny w krajach egzotycznych trwa wtedy w najlepsze. Jedną z alternatyw, o której warto wspomnieć jest sztuczna fala.

Na czym to polega?

Obiekt do sztucznej fali przypomina miniaturowa górkę do zjeżdżania na nartach. Całość osłonięta jest napompowanymi balonami. Jak się okazuje, chronią one widzów przed uderzeniem, deski wypadającej z pod nóg śmiałka, który popełnił błąd. Samo działanie sztucznej fali jest bardzo proste.
Woda płynie w niej po prostu pod górę – taka sztuczka 🙂

Relacja z pierwszego razu

Pierwsze kroki są bardzo niepewne. Jesteśmy ustawiani na desce, tak aby jej czub opierał się o przedni brzeg obiektu. Powolne „wyjście na wodę”  odbywają się z asekuracją, do której służy sznurek. Tak naprawdę przypomina to trochę pływanie na wakeskate’cie (desce bez stateczników – finów). Podstawą jest tutaj dobra koordynacja i balans ciałem. Ciężar ciała powinien lekko spoczywać na tylnej nodze. Dzięki temu, przód deski jest wynurzony do góry. Zbyt mocne przetopienie przodu, kończy się spektakularnym fikołkiem. Należy jednocześnie pamiętać, że każda nasza zmiana punktu ciężkości powoduje poruszenie deski. Przechodząc na palce lub pięty jesteśmy w stanie sterować kierunkiem, w którym płyniemy. Po chwili nauki obarczonej próbami i błędami, możemy poczuć się jak prawdziwi surferzy na Hawajach.

Naszym zdaniem

Sztuczna fala jest idealną alternatywą do wszystkich sportów wodnych opartych na pływaniu na desce (wakeboarding, surfing, bodysurfing). Warto spróbować takiej możliwości chociażby raz, aby zrozumieć jakie doznania towarzyszą surferom ślizgającym się na dużych oceanicznych falach. Nauka na sztucznej fali jest zdecydowanie prostsza niż zwykły surfing na morzu czy oceanie. Może to być spowodowane tym, że od razu startujemy z pozycji stojącej (niektórzy przyjmują pozycję jak do bodysurfingu, ale tego nie próbowałem). Dzięki temu, można dużo szybciej osiągnąć postępy. Mi podczas, krótkiego pobytu (około godziny) udało się opanować kilka trików (zejście na krawędź, złapanie deski czy 180 na flacie). Minusem sztucznej fali jest uzależnienie od pogody. Przeważnie usytuowane są one na otwartej powierzchni.

Co ciekawe w 2018 roku, ma zostać otworzony Park Wodny Tychy, którego jedną z atrakcji będzie sztuczna fala pod dachem. Nie możemy się już doczekać!

Zostańcie z nami na fali 🙂

 

🤔 [Ocena łowców] 4/5 ⭐️⭐️⭐️⭐️⬜️

🗺  [Gdzie] Tajlandia (Phuket), Niemcy (Bispingen), Słowacja (Tatralandia), Polska (Tychy już wkrótce)

🕝 [Kiedy] Ciepłe miesiące (maj – wrzesień), dla Tajlandii (wrzesień –  kwiecień), w przypadku Parku Wodnego w Tychach cały rok 🙂

💲 [Cena] Ok. 20 euro (100 złotych) plus dojazd w wybrane miejsce / W Polsce nie podano jeszcze cen

Zapisz

Zapisz