Przeciąganie liny to sport nieoczywisty. Dyscyplina w samej Europie Zachodniej ma już ponad 1000 lat, a jej początki sięgają starożytności. Zaczyna ponownie pojawiać się w głównym nurcie sportowych igrzysk. Widowiskowość zawodów przyciąga zarówno współczesnych kibiców i motywuje coraz to nowszych śmiałków, śniących o zawodowstwie. Dziś mamy przyjemność przybliżyć postać jednego z krzewicieli tejże dyscypliny. Zapraszamy więc do wywiadu z Andrzejem Stefanowiczem, który regularnie trenuje polską kadrę i reprezentację Polskiego Związku Przeciągania Liny, pomimo, że pochodzi i reprezentuje na co dzień naszych litewskich sąsiadów.

Łowcy Wrażeń: Zajmujesz się przeciąganiem liny, o co w tym chodzi? Jaki jest fenomen rozwoju tej dyscypliny sportu?

Andrzej: Jak wszystkim, wszędzie i zawsze – chodzi o zwycięstwo (śmiech). Różnica jest taka, że to zwycięstwo przychodzi poprzez wyczucie drużyny. Jej mocy dzięki synchronizacji i koncentracji siły całej drużyny, jako całości. Także ten sport integruje w sobie trzy składniki: wytrzymałość wymieszana z silą eksplozywną, wytrwałość psychologiczną oraz umiejętność pracy zespołowej. Szczerze mówiąc, zauważyłem, że większość ludzi nie jest zdolnych do pracy w zespole lub nie nadają się do tego mentalnie. Ta konieczność zespołowości jest fenomenem tej dyscypliny.

Łowcy Wrażeń: Skąd u Ciebie pomysł na bycie trenerem przeciągania liny?

Andrzej: Jestem szefem klubu na Litwie, nazywamy się „Wilk Wileński”. Trenuję tu naszą ekipę kategorii męskiej 720 kg. Dlaczego jestem trenerem? Chyba dlatego, że mam kwalifikacje instruktora wojskowego oraz mam doświadczenie wykładania, więc umiem przekazywać wiedzę innym.

Łowcy Wrażeń: Czy każdy może uprawiać ten sport? Jak najlepiej zacząć? Jak wygląda trening?

Andrzej: Niestety nie każdy może uprawiać ten sport. Indywidualiści i gwiazdorzy nie są zdolni trenować w drużynie, bo kieruje nimi chęć wyróżnienia się indywidualnie. Tu zaś pracuje cała drużyna jako jeden organizm. Jest takie powiedzenie: „drużyna jest tak mocna, jak mocny jest jej najsłabszy zawodnik”, i cos w tym jest. Także, jak już poprzednio zaznaczyłem, przeciąganie, wymaga również przygotowania psychologicznego. Walka ok 3 minuty na maksymalnych obrotach aż do zemdlenia, nie jest dla każdego.

Odnośnie treningu, należy zaczynać jak wszędzie i zawsze – od zera. Bardzo ważne, aby zwrócić uwagę na kształtowanie odpowiednich nawyków, już od samego początku. Trening zawsze ma mieć cel i być skuteczny, to jest najważniejsze. Postępy w technice, fizyce i w synchronizacji, to są wszytko mikro-zwycięstwa, które ostatecznie dają możliwość wygrywania największych zawodów.

Łowcy Wrażeń: Co uważasz za swój największy sukces do tej pory?

Andrzej: Heh, trudne pytanie… założony klub to największe zwycięstwo. W dodatku Mistrzostwo Europy 2017 w Wielkiej Brytanii w składzie polskiej drużyny… bom Polak przecie (śmiech).

Łowcy Wrażeń: Jaką aktywność poza przeciąganiem liny byś polecił osobom szukającym wrażeń – Łowcom Wrażeń?

Andrzej: Chyba mało wam już zostało „niewypróbowanego”. Polecam Free Fall course.

Łowcy Wrażeń: Jakie masz dalsze plany rozwoju?

Andrzej: Oczywiście rozwijać dyscyplinę przeciągania liny na Litwie i w Polsce. Są pewne plany współpracy między krajami. A także podium w Europie jak najbardziej mnie motywuje.

Łowcy Wrażeń: Czym się zajmujesz jak nie szkolisz z przeciągania liny?

Andrzej: Staram się poświęcać więcej czasu rodzinie…, no międzyczasie uprawiam „Mortal Arts” oraz „Ciągam Żelazo” (śmiech).

Łowcy Wrażeń:  Jeśli miałabyś zrobić coś z Łowcami Wrażeń, co by to było i dlaczego?

Andrzej: No ponieważ łowicie wrażenia, wiec jakiś kurs ekstremalnego survivalu wojskowego na pewno by wam wydrążył głębokie wrażenia… i na długo he he.

Łowcy Wrażeń:  Dziękujemy za czas, inspirujący wywiad oraz bardzo ciekawy i merytoryczny trening z przeciągania liny. Kibicujemy i życzymy dalszych sukcesów. Survival przedyskutujemy i wrócimy z propozycją 😊