Łowiecka dusza nakłoniła kilku śmiałków do podjęcia wyzwania ukończenia koronnego dystansu triathlonowego – Ironman. Oznacza to co najmniej 12 godzinny wysiłek oraz pokonanie 226 km. Zebraliśmy motywację każdego z nas.  Motywy są różne, jednak cel jeden – Ironman.

Triathlon jest dyscypliną, która zyskuje coraz większą popularność. Pierwsze zawody triathlonowe odbyły się w 1974 roku w USA w San Diego. Natomiast od 2000 roku triathlon stał się dyscypliną olimpijską. Łowcy mieli już kilka spotkań z tego typem zawodów. Ironman jednak pozostał do tej pory poza zasięgiem.

Triathlon, co do zasady, to kombinacja 3 dyscyplin sportowych w jednych zawodach. Obejmuje następujące po sobie pływanie, jazdę na rowerze i bieganie. Do wyniku końcowego wlicza się również zmiany stroju i sprzętu sportowego.

Najpopularniejsze dystanse triathlonowe:

  • Sprint – pływanie 0,75 kilometra, jazda na rowerze 20 kilometrów, bieg 5 kilometrów
  • Olimpijski – pływanie 1,5 kilometra, jazda na rowerze 40 kilometrów, bieg 10 kilometrów
  • 1/2 Ironman – pływanie 1,9 kilometra, jazda na rowerze 90 kilometrów, bieg 21,1 kilometrów
  • Ironman– pływanie 3,8 kilometra, jazda na rowerze 180,2 kilometrów, bieg 42,2 kilometrów.
    Tego właśnie rywala chcą pokonać Łowcy! Poznajcie ich motywację.

 


Filip

Ironman dla mnie, to przede wszystkim powrót po 18 latach do poważnych treningów i startów w zawodach. Tym razem walkę o medale zamieniam na walkę o ukończenie, walkę z samym sobą i mam nadzieję zrobić to w dobrym stylu. Po zakończeniu kariery pięciobojowej sport traktowałem zdecydowanie zabawowo i rekreacyjnie. Chyba musiałem sobie odpocząć od sportu wyczynowego. Około czterech treningów dziennie przez 10 lat, ciągłe obozy, wyjazdy na zawody, szkoła i potem studia – nie było kiedy „taczki załadować”. 18 lat regeneracji spowodowało, że znów mi się zachciało, na szczęście z mniejszą ilością treningów oraz celami. Formuła samego triathlonu jest zupełnie inna od moich dotychczasowych doświadczeń, nie mówiąc o dystansach. 200 metrów pływania zamieniam na 4 km, a 3 km biegu zamieniam na 41km, rower zaś służył mi jedynie do jak najdłuższego robienia śladów hamowania i porównywania z kolegami z podwórka. Czeka mnie zatem coś zupełnie nowego, innego i bardzo jestem ciekawy jak to wszystko poskładam w całość. Dlaczego Ironman? Ponieważ kiedy patrzę na te dystanse, to wydaje mi się to wręcz niemożliwe. Jak bardzo trzeba być wytrenowanym aby to ukończyć? Walka z samym sobą będzie ogromna, zaczynając od treningów, a kończąc na 12-godzinnym starcie w zawodach. Jestem bardzo ciekawy, czy organizm wytrzyma, czy psycha nie siądzie, czy stać mnie na to, aby być Ironmanem?

Filip łowca

 


 Zarzyk

Dlaczego chcę zmierzyć się z Ironmanem? To dopiero pytanie. Są takie rzeczy w życiu, bez zrobienia których nie warto umierać. Zazwyczaj zapisujemy je na tak zwanych „bucket listach”, które tworzymy i uzupełniamy przez lata. Na mojej liście marzeń Ironman pojawił się kilka lat temu, gdy zakosztowałem biegów z przeszkodami w ramach jednego z pierwszych Runamgeddonów. Tak więc w myśl zasady, że marzenia się spełnia, uznałem, że nie ma na co czekać.  Tym bardziej, że mamy naprawdę fajną ekipę do wspólnych treningów i przygotowań.

Radość i satysfakcja z aktywności fizycznej i przełamywania swoich ograniczeń jest zrozumiała wyłącznie dla osób, które to kiedyś zrobiły. Endorfiny uzależniają w bardzo pozytywny sposób, dlatego aktywność fizyczną stosuję od dawna jako narkotyk oraz sposób na dobre i trwałe zdrowie. Ironman jest dla mnie królewskim dystansem wymagającym ogromnej dyscypliny psychicznej i fizycznej przez bardzo długi czas. Wielomiesięczne przygotowania są symbolem wytrwałości, szlifują charakter a efektem finalnym musi być całkiem niezła forma. Poza tym sport, to według mnie element kultury osobistej, którą należy rozwijać przez całe życie. Ironman jest ku temu powodem, bo daje bardzo konkretny i ambitny cel. Poza tym fajnie móc myśleć o sobie jako o człowieku z żelaza. 😊


Szymek

Wyzwania sportowe towarzyszyły mi od najmłodszych lat. Od początku sport był dla mnie dobrą zabawą. Okres podstawówki to zawody i zgrupowania sportowe w ramach trenowania szermierki w jednym z warszawskich klubów. Zastrzyk pozytywnej energii oraz endorfin jest czymś co pozwala mi odreagować. Zrozumiałem to ostatnio tym bardziej, gdy zostałem całkowicie wyłączony z możliwości samodzielnego poruszania się. Wieloodłamkowe złamanie kości piszczelowej spowodowało coś, co było dla mnie przez wiele lat nie do wyobrażenia. Nie mogłem się poruszać, a moje mięśnie odmówiły współpracy. Ciekawa perspektywy jak dla kogoś kto kilka miesięcy wcześniej przebiegł Maraton. 🙂

Nogę poskładano mi metalowymi śrubami. To w pewien sposób przypomniało mi o kosmicznym i wymagającym wyzwaniu sportowym, o którym kiedyś myślałem. Zrobić Ironmana. W tamtym momencie było to tym bardziej niemożliwe. Zanik mięśni w nodze uniemożliwiał ruch, a co dopiero pokonanie tego dystansu.

Postanowiłem sobie wtedy jeden cel. Jak najszybciej wrócić do sprawności fizycznej. Część lekarzy mówiła mi, że najszybciej rozpoczęcie jakichkolwiek treningów będzie możliwe po 9 miesiącach. Zdjęcie stabilizatora zaś będzie możliwe dopiero po 6. Całe szczęście trafiłem na kilku fantastycznych specjalistów oraz wsparcie. Zacząłem również rehabilitację i własne „treningi”. W terminie, który był przewidziany początkowo na operację zdjęcia stabilizatora, zrobiłem coś innego. Coś co mogłoby zaskoczyć kilku lekarzy. Przebiegłem półmaraton!

Dlaczego IronMan? Przez kilka miesięcy miałem w ciele żelazne śruby. Przez ten pryzmat nie chciałbym jednak definiować siebie jako człowieka z żelaza. Na to miano warto zapracować w trochę inny sposób. Chce sobie też coś udowodnić. Że można z prawie beznadziejnej sytuacji (zanik mięśni i całkowity spadek formy) osiągnąć coś wyjątkowego (nadludzki wysiłek jakim jest IM). Czy tego dokonam, zobaczę za kilka miesięcy? 🙂

 


Bart

Pomysł na pełny dystans IM narodził się już ok. 3 lat temu, kiedy zaczynałem swoje przygody z triathlonem. Początkowo, aby poznać nową dyscyplinę był start na 1/4 w Bydgoszczy, a później 1/2 w Gdyni. Do tej pory uważam, że były to jedne z najlepszych zawodów, w których brałem udział. Po dobrym rezultacie w Gdyni postanowiliśmy spróbować czegoś nowego mianowicie biegów ultra, jednak pełny dystans IM wciąż za mną chodził, dlatego, gdy pozostali łowcy podęli wyzwanie, nie zastanawiałem się długo, szczególnie, że będzie to ok. 3 miesięcy po ultra rzeźniku, więc forma przyjdzie.

Bart Łowca