Do tej pory w czwartkowym cyklu opisywaliśmy głównie miejsca, które są dobrze znane warszawskim fanów piwa. Dodatkowo wszystkie znajdują się w ścisłym centrum stolicy. Tym razem będzie jednak zupełnie inaczej, bo o istnieniu Pivovara na Ochocie dowiedziałem się zupełnie przypadkowo. Nie znalazłem też żadnych informacji o tym mutlitapie na Zomato.

Na ulicę Rokosowską 8 na warszawskiej Ochocie trafiliśmy z Adamem trochę z lenistwa. Dopijając ostatnie piwo z jego lodówki, postanowiliśmy, że skoro to sobota, to przydałoby się wypić jeszcze „po jednym”. Pięćset metrów dzielące nas od Pivovara było wystarczająco skutecznym argumentem. Nie odstraszyła nas nawet Ema, która słysząc gdzie się wybieramy zapytała tylko – Do tej mordowni? Wystarczająca to była dla mnie rekomendacja.

Pivovar

Po 7 minutach staliśmy już przed drzwiami niewielkiej knajpy, którą ciężko przegapić ze względu na dość pokaźny szyld. Zajrzeliśmy przez okno i powiem szczerze, że lokal wyglądał dość przyjemnie. Zastanawiające było natomiast co innego. Sobota wieczór, a w środku nie było żywego ducha. Nie licząc młodej barmanki i jednego mężczyzny przy barze, zapewne ochroniarza. Weszliśmy.

pivovar rokosowskaPiwo

I zamówiliśmy dwa razy Triple IPA od Doctor Brew. Ktoś nawet się skarżył w komentarzach, że ten browar zdecydowanie dominuje w menu. Dla mnie to nie problem, raczej kwestia gustu. Triple IPA jest całkiem spoko. Jeśli już miałbym się do czegoś przyczepić to Pivovar posiada jedyne pięć kranów. Wybór zatem wielki nie jest. Ocena taka jak liczba kranów 5/10.

pivovar rokosowskaJedzenie

I tutaj powiem szczerze, że mam problem. Bo ja żadnego jedzenia nie widziałem. A w opiniach na FB, co prawda z 2016 roku, ktoś wychwala obiad dwudaniowy za 16 złotych. Napisałem do nich w celu zweryfikowania. Za to szukając informacji gastronomicznych natrafiłem na zupełnie inne, którymi mogę się w tym miejscu podzielić. Po pierwsze w Pivovarze można obejrzeć mecze Legii oraz reprezentacji Polski (i zapewne wiele innych). Co jakiś czas organizowane jest karaoke. Poza tym jest to miejsce, do którego można zabrać psa. No to czekamy jeszcze na informacje jak z jedzeniem. Tymczasem za wszystkie atrakcje kulturalno rozrywkowe 5/10.

Edit: Szybcy są. Chipsy, orzeszki i paluszki 🙂 A dziś spotkałem właściciela, gdy robiłem zdjęcia przy ciut lepszym świetle i powiedział, że niedługo pojawią się frytki. Piątka na zachętę.

Obsługa

Mimo, że byliśmy jedynymi gośćmi tego wieczoru, obsługa nie nawiązała z nami żadnej bliższej relacji 😉 W sumie nam też niezbyt na tym zależało. Ale plus za poczucie humoru. W pewnym momencie barmanka zniknęła i nagle dostrzegłem ją za oknem przewieszoną przez ramię jakiegoś osiłka. Nie wyglądała na zbytnio zachwyconą, gdy tak zwisała głową w dół. Gdy wróciła, właściciel zapytał czy ustawić kolegę do pionu. Odpowiedziała tylko – Nie, daj spokój. Niech też ma coś od życia. 8/10.

Lokal

Pamiętając komentarz Emy dotyczący Pivovara, byłem bardzo ciekaw co zastaniemy na miejscu. I powiem szczerze, że jest dobrze. I to serio dobrze. Nie jest to z pewnością miejsce, które może konkurować wystrojem z Jabeerwocky, czy nawet Artezanem, ale daleko mu też do mordowni. Jest lepiej niż gorzej. Zatem ocena też lepsza niż gorsza 6/10.

Naszym zdaniem

Gdy będziecie kiedyś na Ochocie szukać miejsca, w którym możecie napić się piwa kraftowego, rozważcie Pivovara.  Ja osobiście cieszę się z istnienia miejsc, w których wypijemy coś więcej niż słabego lagera, w obiektywnie trudnych lokalizacjach.  Z pewnością odwiedzę to miejsce jeszcze raz. Wtedy, gdy zajmiemy się opisywaniem miejscówek na karaoke. Końcowa ocena 6/10.