Pamiętacie te czasy kiedy nikt nie miał w domu komputera, a jak już miał to i tak mógł z niego korzystać godzinę dziennie? Co szczęśliwsi mieli Atari czy Pegasusa, ale i tak najlepiej w gry grało się kolektywnie, na mieście. Każdy chciał być osiedlowym bossem, który „na flipperach miał wszystkie rekordy”. Długie godziny spędzało się w ciemnych dworcowych dziuplach czy pubach, tłukąc w pinball lub Tekkena.

Nie pamiętacie? To może oglądaliście drugi sezon „Stranger Things” (nie oszukujmy się, na pewno oglądaliście) i chcielibyście pocisnąć w arcade’ówki tak jak małolaty z serialu. Trochę praktyki i może nawet uda wam się zasłynąć na dzielni jak serialowa „Mad Max”. To wszystko możliwe, bo istnieje w Warszawie miejsce z prawdziwym retro klimatem, gdzie w retro gry grać możecie do upadłego. Wbijajcie do Pinball Station na Kolejowej pograć na jednym z ponad 30 flipperów lub 4 arcade’ówkach i poczuć ducha lat młodości.

Pinball Station flippery

O nostalgii, grach z dzieciństwa, upadku flipperów i powracającej po latach modzie na retro granie opowiedzieli nam Bartek Radomyski i Paweł Nowak – miłośnicy i znawcy. Gracze, kolekcjonerzy, założyciele muzeum, którzy długie godziny spędzają na odnawianiu starych maszyn. W stworzonym przez nich interaktywnym muzeum flipperów spędziliśmy kilka godzin, nie nudząc się nawet sekundę. Jako podkład do wywiadu z chłopakami posłużyły nam dobiegające z flipperów ścieżki dźwiękowe, doskonale nam znane z dzieciństwa. Motyw przewodni z „Indiany Jonesa” sprawił, że przez cały pobyt w Pinball Station czuliśmy się jak odkrywcy. Nie da się ukryć, że ciekawostki, które zdradzili nam chłopaki były dla nas totalną nowością, a grzebanie we flakach najbardziej skomplikowanej  spośród maszyn było przygodą porównywalną z poszukiwaniem skarbów.

Pinball station flippery

Kto przekręci licznik?

Zapytani o swoje początki, Bartek i Paweł nie są w stanie przypomnieć sobie życia przed flipperami. Na maszynach grają od zawsze. Paweł od najmłodszych lat wkręcony był we flippery, Bartek za dzieciaka wybierał raczej arcade’ówki. Granie na maszynach oceniają jako zdecydowanie lepsze rozwiązanie niż wieczory z konsolą, w zaciszu własnego domu: „stoisz przy maszynie, a nie przy telewizorze, wzrok się nie psuje, jest jakiś ruch, trzeba się poruszać, a nie lądujesz na kanapie na 12 godzin.” Do tego dochodzi aspekt społeczny. „Na każdym automacie może grać kilka osób na raz. Nawet na tych staruchach można grać w cztery osoby. W latach 50. zaczęto robić flippery na więcej niż jednego gracza, czyli masz bezpośrednią rywalizację.”

Pinball Station flippery

Pinball Station flippery

Grać chodziło się tam, gdzie było najbliżej. Pochodzący z Góry Kalwarii Paweł miał swój lokalny pub z czterema maszynami. Tam spędzał wszystkie piątki. Zmieniło się tylko tyle, że z czasem w kilkugodzinnej rozgrywce zaczęło towarzyszyć piwko. Bartek wychował się na Woli. Najlepiej pamięta więc lokale ze swojej dzielnicy, rzadziej jeździł do flipperowego zagłębia przy MDMie czy Rotundzie. „Ja jestem z Woli, to pamiętam, że najbliższy „salon” miałem pod pedetem w przejściu podziemnym. Na Centralnym było parę fajnych punktów, czy tuż obok, na Zachodnim. Ja nie wchodziłem wszędzie, bo byłem wtedy szczawikiem, a to jednak często kojarzyło się z szemranym klimatem.”

 

Retromania

Pinball Station na Kolejowej funkcjonuje od czerwca. W tym czasie zdążyli przyciągnąć rzeszę fanów flipperów oraz gier typu arcade. „Miejsce jest fajne, trochę w centrum, trochę na uboczu. Kto ma nas znaleźć, ten nas znajdzie. To nie jest mainstreamowa rzecz, my nie potrzebujemy być przy Nowym Świecie. Fascynaci nas odnajdują. Fajnie jak przychodzą do nas goście 40+. Tutaj mamy akurat na górze Spirit of 76, wydawałoby się, że to nie jest maszyna popularna, a gość mówi: Kurde, grałem na nim w Warszawie, na Ochocie stał.” Bartek podkreśla, że sam gra od najmłodszych lat, chciał więc stworzyć miejsce, w którym dobrze się czuje. „O to tu chodziło. Żeby zagrać troszeczkę na tych uczuciach, na tym sentymencie, na tych wspomnieniach z lat dzieciństwa.”

Pinball Station flippery

Interaktywne muzeum flipperów świetnie wstrzeliło się w „modę na nostalgię”. Powrót do mody czy popkultury z lat 70., 80. i 90. towarzyszy nam od kilku dobrych lat. Przykładów nie trzeba daleko szukać. Poczynając od remake’ów filmowych klasyków pokroju „Jurassic Park”, „Ghostbusters” czy ostatnio „Blade Runnera”, poprzez dostępne w co drugiej sieciówce ciuchy żywcem zdjęte z członkiń Spice Girls (które, swoją drogą, podobno szykują wielki powrót!), na nowo tłoczone winyle, dostępne już nawet w Biedronce;  kończąc na instagramowych filtrach mających tworzyć klimat fotografii analogowej czy niesamowitym sukcesie, wspomnianego już, serialu „Stranger Things”. Ludzie lubią rzeczy, które już znają. Dlaczego? Ze względu na kulturę nostalgii, zjawisko które rozwinęło się w latach 60. i 70. i do dziś ma się świetnie.

Retromania to nic nowego. Renesans czerpał pełnymi garściami z greckiego i rzymskiego klasycyzmu, gotyk nawiązywał do średniowiecza. Zdaje się jednak, że żyjemy w czasach kiedy z sentymentalną obsesją powracamy do tworów kultury z coraz mniej odległej przeszłości. Skraca się czas od pierwotnego odbioru produktu do momentu kiedy patrzymy na niego w nowy, nostalgiczny sposób, często doceniając już nie innowacyjność, a kiczowatość. Sama złapałam się ostatnio na tym, że szukając filmu na kacową niedzielę z niekończących się czeluści internetu wybrałam „Dzień Świstaka”. Nie jest to wysokiej jakości dzieło sztuki filmowej, więc mój wybór nie był podyktowany wartością estetyczną czy techniczną filmu, a zwyczajnym sentymentem. Proces komercjalizacji nostalgii zapośredniczony przez kulturę popularną jest teraz bardziej obecny niż kiedykolwiek. Koncerny odzieżowe skutecznie wciskają nam ciuchy, z którymi kilka lat temu chętnie się pożegnaliśmy (hello, ortaliony!), żałujemy, że wyrzuciliśmy stare nośniki, uznając je za totalne przeżytki, bo teraz musimy wydawać hajs na nowo. Przywdzialiśmy nasze przyduże bluzy Fila, odpaliliśmy walkmany i co teraz? Trzeba sobie znaleźć jakąś retro rozrywkę. No to chodźmy na flippery!

Pinball station flippery

Pinball station flippery

Panie, co to za hazard?!

Flippery nie miały łatwego życia. W Polsce rozwój kultury graczy zdecydowanie ograniczył komunizm. Wówczas maszyny w Warszawie można było policzyć na palcach jednej ręki. Za ich sprowadzanie odpowiedzialny był tajemniczy organ zwany ZPR (Zjednoczone Przedsiębiorstwa Rozrywkowe). Najstarsze maszyny nie miały okazji by w ogóle do nas trafić. „Wiele klasycznych maszyn dosłownie spłonęło w piecach. Rynek kolekcjonerów praktycznie nie istniał. Pod koniec lat 80., na początku 90. flipper elektromechaniczny nie miał dla operatorów żadnej wartości żadnej wartości. W momencie kiedy pojawiła się elektronika, na starych maszynach nikt już nie chciał grać.” U nas boom flipperowy nastąpił w latach 90., kiedy królowały maszyny elektroniczne, zdecydowanie bardziej gadżeciarskie. Paweł wspomina: „pamiętam, że w 96tym  grałem w lokalnym pubie na Roadshow z 94. Czyli to były całkiem nowe tytuły. Operatorzy szybko zauważyli, że na tym jest dobry pieniądz do zarobienia.”

Pinball Station flippery

Pinball Station flippery

Przestrzenią grania zawsze były puby oraz dworce. Boom flipperów był w Polsce szybki i intensywny. Maszyny tak samo szybko się pojawiły jak zniknęły. Operatorzy zdecydowali, że więcej zarobią na „Jednorękim Bandycie” niż flipperze. Gry zostały zastąpione maszynami zwanymi przez chłopaków „hazardówami”. „I to nadal pokutuje. Ciągnie się ta zła sława, przypięta metka, że to jest zło, hazard.”

 

Cło za kilogramy

Kombinowanie to główna cecha narodowa Polaków i doskonale widać to w przypadku gier arcade’owych. Bartek, fan tego typu gier, tłumaczy, że znalezienie w naszym kraju arcade’ówki w oryginalnej obudowie jest praktycznie niemożliwe. „Obudowy to część, do której przywiązywano najmniej uwagi. Jak sprowadzano od przysłowiowego Niemca gry arcade, to cło liczone było za kilogramy. Wyciągało się więc płyty ze środka i zostawiało budy. Potem lokalny producent robił obudowę, wkładał kineskop i od razu było taniej.” Z drugiej strony to właśnie ta skłonność do kombinatorstwa i zamiłowanie do biznesików sprawia, że wciąż da się wyciągnąć od kogoś z piwnicy prawdziwą perełkę. „Stardust przez 15 lat stał w jakiejś szopie na działce. Właściciel stwierdził: dobra, wystawię go, żeby ktoś tylko to zabrał. I udało się go wskrzesić. Jak na staruszka, który ma ponad 40 lat, jest całkiem fajnie zrobiony. „

Pinball Station flippery

Maszyny z duszą

Wspomniany Stardust z 1971 roku jest najstarszą maszyną stojącą obecnie w lokalu. Marzeniem chłopaków jest jednak ściągnąć więcej klasycznych modeli. „W naszej kolekcji mamy bardzo dużo flipperów z lat 90., brakuje jednak tego, co jest dużo starsze i pokazałoby jak to się zmieniało. Marzeniem jest zdobyć flippera sprzed wojny, żeby ludzie mogli zobaczyć od czego to się zaczęło. Wtedy to jeszcze łapek nie miało, było tylko wybicie kulki i koniec. Chcielibyśmy pokazać cały proces rozwoju.”

Pinball Station flippery

Pinball Station flippery

Pierwszym mechanicznym elementem dołożonym do flippera był wybijak. Była to zarazem pierwsza rzecz, którą człowiek mógł sam kontrolować, naciągając mocniej lub słabiej. Najstarsze modele miały po prostu napisane cyfry na zagłębieniach. Kulka wpadała w tysiąc, zapisywało się tysiąc na kartce, wystrzeliwało się znowu. I tak w kółko. Zdaniem Pawła starsze maszyny mają nie tylko świetny retro klimat i pomysłową konstrukcję (przy ich produkcji trzeba było się więcej nagłowić niż przy wersjach elektrycznych), ale są też trudniejsze do grania. „W tych nowych więcej się dzieje, ale zamknąć licznik w takim starym flipperze jest cholernie trudno.”

Nie tylko dla freaków

Ale jeśli nigdy nie byliście flipperowymi wymiataczami, to nic straconego. Do Pinball Station przychodzą też goście, którzy o retro grach nie mają pojęcia. Najczęściej to rodzice pokazują dzieciakom rozrywki z czasów własnej młodości. Najmłodsi wkręcają się w temat i wracają po więcej. Osobna sprawa to zagraniczni turyści, którzy w muzeum pojawiają się coraz częściej. Paweł zauważa, że sam coraz częściej planuje wyjazdy zagraniczne, uwzględniając ciekaw flippery czy nadchodzące turnieje. „Zaczęła się taka turystyka flipperowa. Planujesz sobie wyjazd pod kątem grania na flipperach (…) Na Zachodzie flippery się obroniły. Nadal stoją w pubach czy na dworcach. Węgry są dobrym przykładem. Jak pojedziecie do Budapesztu, to flipperów jest od groma. Zresztą w Budapeszcie znajduje się największe muzeum flipperowe otwarte cały tydzień. Takich miejsc w Europie jest tylko kilka: Kraków, Budapeszt i my.”

Pinball Station flippery

Pinball Station flippery

Dla chłopaków ważne było, żeby Pinball Station czynne było codziennie. Miało to być miejsce, do którego po prostu się wpada. „Do nas możesz przyjść po pracy, popykać, zrelaksować się.” W tygodniu lokal otwarty jest od 15 do 22, w piątek i sobotę do północy, w niedzielę do 22. W weekendy pogracie dłużej, bo muzeum czynne jest od 13. Po niedzielnym obiedzie zgarniajcie rodziny i wbijajcie bić rekordy. „Bar też jest dobrze zaopatrzony. Zdecydowanie więcej klientów mamy dorosłych, więc browarek musi być. Chcemy żeby był taki klimat delikatnie pubowy, bo zawsze tak było: flippery, piwko i tak się grało. Wiele osób to pamięta.” My z pewnością będziemy spędzać w Pinball Station długie zimowe wieczory. Wam też polecamy!

Pinball Station flippery

Zostań mistrzem!

Każda gra robi się lepsza, kiedy dodamy do niej element rywalizacji. 19 listopada startuje ogólnopolska liga. Każdy może przyjść do Pinball Station i wystartować w turnieju ligowym. Takich turniejów będzie siedem, co kilka tygodni. Wszystkie informacje można znaleźć na forum flipperomaniaków oraz fanpage’u Pinball Station. Udział w turnieju to koszt 20 PLN, do tego konieczny będzie zakup standardowego biletu wstępu. Warto wpaść się sprawdzić, ale też podpatrzeć technikę najlepszych zawodników.

Zresztą organizowane na całym świecie turnieje są tym, co dźwignęło flipperowy świat na nogi. Flippery wyszły z barów i przeniosły się na turnieje. Chłopaki poznali się właśnie na jednym z takich zjazdów. „Flippery odeszły od zarabiania pieniędzy “na wrzutkę”, takich miejsc jest zdecydowanie mniej. Z kolei zbudował się ogromny rynek kolekcjonerów, a ci dzielą się swoimi flipperami na turniejach. Nie ma praktycznie takiego weekendu, żeby gdzieś w Europie nie było turnieju. W tej chwilina Pinball Player Rankings mamy zarejestrowanych prawie 50 tysięcy graczy. Dziesięć lat temu tych graczy było kilka tysięcy. Ta kula się rozpędza.”

Pinball Station flippery

Pinball Station flippery

Pinball Station flippery

A co zrobić żeby w takich rozgrywkach mieć jakiekolwiek szanse? Zdaniem Bartka dobrego zawodnika charakteryzuje przede wszystkim doskonała znajomość maszyny. „On wie, ustala sobie taktykę, widzi maszynę. Każda maszyna może mieć jakiś defekt, na przykład nie wchodzi jeden strzał. On sobie od razu przelicza, kombinuje inaczej jak zdobyć więcej punktów nie tą konkretną dziurą tylko na przykład rampą obok.” Nie zaszkodzi też dobry wzrok, refleks i koordynacja ruchowa. Paweł dodaje, że wyjazdy na turnieje to metoda doskonalenia techniki sama w sobie. To tam grywają najlepsi ludzie na świecie. „W zeszłym roku w Łodzi odbyły się Mistrzostwa Europy, w trakcie których mogliśmy podziwiać m.in. byłego mistrza świata, Joriana Engelbrektssona, który trzema kulkami, bez żadnych extra balli, na flipperze Metallica grał półtorej godziny. Trzy kulki! To jest właśnie typowy król flipperów co za jedną złotówkę grał całą noc. To nie mit. Można być tak dobrym, żeby wrzucić złotówę i grać całą noc. Jeszcze odejść od maszyny i zostawić kredyty.” Nie pozostaje nic innego, jak tylko ćwiczyć! Może i my zostaniemy kiedyś mistrzami. Na razie  rozegranie trzech kulek zajmuje nam niecałą minutę.

Pinball Station flippery

Pinball station flippery

[Gdzie] Pinball Station, ul Kolejowa 8a, Warszawa

[Kiedy] Od poniedziałku do czwartku od 15 do 22, w piątek od 15 do północy, w sobotę od 13 do północy, w niedzielę od 13 do 22.

[Za ile] Bilet normalny kosztuje 30 PLN, studencki/uczniowski 25PLN, dziecinny 15PLN. W twej cenie grac możecie do oporu. Wchodząc dostajecie opaskę, z którą w ciągu dnia możecie wejść wielokrotnie.