Pisanie tej relacji rozpoczęłam od sprawdzenia, co znaczą te słowa. Otóż: Paralaksa – efekt niezgodności różnych obrazów tego samego obiektu obserwowanych z różnych kierunków. Agona – to linia biegnąca na mapie (geograficznej lub magnetycznej) wzdłuż miejsc o zerowej wartości deklinacji magnetycznej. Natomiast Ortodroma – to najkrótsza droga pomiędzy dwoma punktami na powierzchni kuli, biegnąca po jej powierzchni. Ktoś zapyta: o co chodzi? Dla nas, dla Łowców Wrażeń, to nazwy trzech z ośmiu łódek, na których ruszyliśmy w Pierwsze Historyczne regaty Łowców Wrażeń.

We właściwym miejscu, o właściwym czasie

Spotkaliśmy się w Nieporęcie, w przystani Między Żaglami. Była piękna, słoneczna sobota, 13 lipca 2019 roku. Pogoda jak marzenie… Nic dziwnego, skoro zapowiadało się mnóstwo atrakcji, a pogodę sponsorował nikt inny, tylko Łukasz Łowca Wrażeń.

Na miejscu czekały na nas jachty o enigmatycznych nazwach: Inklinacja, Hydroizohipsa czy wspomniana wcześniej Ortodroma… Przeszliśmy przyspieszony kurs dla regatowych żółtodziobów – większość z nas miała płynąć pierwszy raz – wdzialiśmy kamizelki piankowe i ruszyliśmy na wodę, mamrocząc pod nosem usłyszane po raz pierwszy słowa: „bom”, „fok”, „miecz”, „zwrot przez sztag”… Ale nawet ci, którzy mieli płynąć po raz pierwszy, mogli być spokojni: każdy jacht miał swojego wykwalifikowanego sternika.

Gdzie te wszystkie sznurki od tych szmat…

Okazało się, że krótki instruktarz na lądzie kontynuowany był na wodzie. Sznurków na jachcie trochę jest, każdy ma swoją nazwę, ale nie musimy tego wszystkiego wiedzieć. Musimy za to wciągnąć na maszt, bądź rozwinąć, dwa żagle – jeden z nich to grot (największy żagiel),  a drugi mniejszy to fok.

Najważniejsze jest, aby uważać na głowę i nie dostać bomem. Przypominam, że bom to pozioma metalowa (bądź drewniana) część osprzętu, ruchoma rura/żerdź przytwierdzona z jednej strony do masztu, a służąca do przymocowania dolnego brzegu grota. Ha! Całe życie uczymy się czegoś nowego! Bom przelatuje z jednej strony jachtu na drugą podczas wykonywania zwrotów i dlatego trzeba bardzo uważać, żeby nie dostać z półobrotu, a przede wszystkim słuchać komend wydawanych przez sternika.

Nasza załoga dogadywała się świetnie: naszym sternikiem i kapitanem był Marek, prawo/lewo burtowym i sporadycznie mieczowym – Rafał, Kasia była lewo-sznurkową, a ja – prawo-sznurkową. Oczywiście te nazwy sobie zmyśliłam… a może nie… Łódka się nas słuchała – i to jest najważniejsze. Zwroty wychodziły nam podręcznikowo.

 

Co tam na morzu… na jeziorze

Czy wspomniałam, że były to zawody? Wydawać by się mogło, że piękna pogoda, kapryśne – ale sprzyjające wiatry oraz weekendowa atmosfera odgórnie narzucają relaksacyjną formę wypoczynku na wodzie. A jednak – od początku wiedzieliśmy, że będzie rywalizacja. Objaśniono nam jeszcze na brzegu zasady zawodów: mieliśmy w określonym porządku, trasą wyznaczoną przez porozrzucane po jeziorze różnokolorowe boje, przepłynąć trzy rundy po dwa okrążenia. Nad porządkiem zawodów i śledzeniem postępów w zawodach naszych łódek czuwał sędzia. Zajmował on centralną pozycję pośrodku trasy – razem z nim na łodzi płynął nasz fotograf: Kasper Kędzierski z Kasper.photos, któremu zawdzięczamy relację foto z naszych regat.

Zdarza się najlepszym

Walczyliśmy zaciekle, łodzie skakały po falach, zwroty obracały je w poszukiwaniu sprzyjających wiatrów, żagle łopotały szarpane sznurkami… Nasze siły, połączone z wiatrem, przechylały łodzie – czasami, aż do tej delikatnej granicy, gdzie już wydawało się, że nie damy radę przechyłom… i wracały posłusznie na swoje miejsce. Czasem po wodzie niósł się gromki krzyk jednej z Łowczyń – wiedzieliśmy wówczas, że jej łódź niebezpiecznie zbliża się do pozycji, która na lądzie odpowiada jeździe samochodem na dwóch kołach… W końcu stało się: jedna z łodzi wygrała z silnymi dłońmi i ramionami załogi i wywróciła się na wodzie. Nasz czujny sędzia podpłynął do załogi Łowców Tęczy i pomógł – dobrą radą – sprowadzić łódź do pionu. Załoga postawiła łódź z powrotem na wodzie. W walce poległ telefon – cała reszta bezpiecznie dotarła na ląd.

Ale to nie koniec atrakcji

Podczas gdy my walczyliśmy z kapryśnym wiatrem i wywrotnymi łódkami, pozostali, którzy nie wypłynęli na jezioro, mieli do dyspozycji inne zajęcia. Łowcy zadbali o resztę amatorów sobotnich wypadów za miasto.

Oczywiście, można było rozłożyć się na kocach – zwłaszcza, że pogoda bardzo do tego zachęcała. Ale ile można leżeć! Na regatach gościliśmy przedstawicieli Orangetheory Fitness Warszawa Wilanów, którzy serdecznie zapraszają do skorzystania z lokalizacji na Wilanowie (i Mokotowie). Rozbity w pobliżu namiot z ich pomarańczowym logotypem skrywał także jeden z cudów techniki w pływaniu na sucho – Water Rower – na którym można było sprawdzić swoje możliwości i powalczyć o najlepszy czas. Nasz sprawdzony już sponsor i wspaniała lokalizacja na trenowanie wakeboardingu czyli Wake Love również zaznaczyła swą obecność na regatach. Towarzyszyła nam także szkoła windsurfingu Lsurf.pl, w której można było spróbować swoich sił na desce z żaglem lub bez (SUP).

W międzyczasie można było również spróbować złapać równowagę na trick boardzie – rekord wyniósł 180 sekund. Do dyspozycji mieliśmy także badmintona, spike balla, kajaki, balony wypełnione wodą z węża, które trafiały w uczestników… lub obok – w zależności od celności, a także pistolety na wodę. Dla każdego coś miłego.

Dekoracje i nagrody

Kiedy już wszyscy dotarli na ląd, sędzia ogłosił wyniki:

  • trzecie miejsce, brązowy medal, zajęła załoga Tennis Stars League 1, a w nagrodę członkowie załogi otrzymali 50% zniżki na windsurfing od Lsurf oraz wielką butlę Prosecco.
  • na drugim miejscu, ze srebrnym medalem, uplasowała się ekipa z Tennis Stars League 2 i czwórka żeglarzy otrzymała butlę Prosecco oraz darmową godzinę pływania na SUPach od Lsurf 
  • pierwsze miejsce zajęła załoga Łowcy Wrażeń – wraz z pucharem Regat, szampanem i złotym medalem zwycięzcy otrzymali lekcję od Lsurf.pl za darmo oraz karnety na wejścia od Orangetheory Fitness. (Przepraszamy za brak gościnności 😉

Po dekoracji poszczególne drużyny i cała ekipa biorąca udział w zawodach ustawiła się do pamiątkowych zdjęć.

Potem pozostało nam już tylko … coś zjeść. Załogi regat oraz pozostali uczestnicy naszej wspólnej sobotniej przygody, przekąsili co nieco i powoli zaczęliśmy zbierać się do powrotu. Dla chętnych był jeszcze wspólny wieczór na mieście.

Pierwsze, mamy nadzieję, nie ostatnie Regaty Łowców Wrażeń dostarczyły nam wszystkim niezapomnianych przeżyć. Pozostaną wspomnienia i zdjęcia. W oczekiwaniu na kolejne wydarzenia dziękujemy Łowcom za organizację regat. Niech wszystkim nam sprzyjają dobre wiatry!

Serdeczne podziękowania dla naszych Partnerów, koniecznie zajrzyjcie na ich strony i zobaczcie co oferują 🙂

Szkoła Windsurfingu Lsurf.pl: www.Lsurf.pl

Wakepark Wake Love: www.wakelovekonstancin.pl

Centrum fitness Orangetheory Fitness Warszawa Wilanów: otfpolska.pl

Zdjęcia: Kasper Kędzierski, Kasper Photos: www.kasper.photos