Od dziś Palant to sport, a nie ktoś durny. Palant to tradycja, z której możesz być dumny!!! Do niedawna słowo Palant, w naszym słowniku znaczyło nie wiele więcej, niż mało sympatyczny osobnik, legitymujący się niską kulturą osobistą. Jak się okazuje byliśmy tak samo niedokształceni, jak pewnie większość naszego społeczeństwa.

Historia

Skąd ten cały Palant się u nas wziął? Słowo palant wywodzi się od włoskiego słowa „pallante”, oznaczającego gracza w piłkę. Prawdopodobnie nazwa tej gry została spopularyzowana w naszym kraju wraz z włoskimi wpływami w Polsce, w okresie panowania Zygmunta Starego i Zygmunta Augusta. Kije do palanta zwano z kolei „palajami”. Pierwsze pewniejsze informacje na temat gry pojawiły się w 1610 roku. Palant zyskał ogromną popularność w Polsce w XIX wieku, w 1957 roku powstał Polski Związek Piłki Palantowej. Niestety w latach 60-tych sport utracił na popularności, a związek przekształcił się w Związek Baseballu i Softballu. Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej zajrzyjcie tutaj 

Palant czy Baseball

Palant jest naszym polskim sportem, który jak już wiecie został wymyślony ponad 400 lat temu. Legenda głosi, że baseball jest odmianą Palanta wymyśloną przez ludzi za wielką wodą na bazie doświadczeń i zasad przywiezionych przez Polskich emigrantów. Ile w tym prawdy – ciężko powiedzieć; jedno nie podlega dyskusji, my uderzaliśmy kijem w piłkę, na długo przed zjadaczami hamburgerów i popcornu XXL.

Spotkanie z Palantem

Łowcy na Palanta trafili przy okazji dnia sportu na Stadionie Narodowym w Warszawie. Po krótkim wprowadzeniu przez Łukasza Szymborskiego, Prezesa Polskiego Związku Palanta, udało się odbić kilka piłek i załapać podstawowe zasady. Jak się okazało gra jest dość prosta do zrozumienia i daje mnóstwo radochy już od pierwszego zamachu kijem i pierwszej (nie)złapanej piłki. Natomiast nie jest to takie proste, jak mogłoby się wszystkim wydawać. Niby wystarczy sobie podrzucić piłkę i walnąć ją kijem, a później biec co sił, jednak w praktyce ta piłka wcale nie chce lecieć tak daleko jak powinna, a jak już poleci to ktoś ją złapie i jest po zawodach. Co nie zmienia faktu, że Palant jest zdecydowanie sportem drużynowym i z fajnymi ludźmi daje mnóstwo FUNU!

Puchar Polski Jaśkowo

Na treningach Palanta byłem raptem kilka razy, nie szło mi jakoś wybitnie, ale chyba też nie jestem ostatnią łamagą. Gdy dowiedziałem się, że Polskie Stowarzyszenie Palanta organizuje Puchar Polski, w jakiejś miejscowości gdzieś nad jeziorem i że jedzie fajna ekipa z Warszawy pomyślałem, czemu nie – skoro może zagrać każdy. Przecież nigdy nie brałem udziału w żadnych zawodach rangi PUCHARU POLSKI!! Do Jaśkowa jechałem z marzeniami o tytule lub chociaż o 3 miejscu, wiedziałem, że zagram z drużyną reszty świata (a więc przypadkowymi ludźmi), ale wierzyłem w nasz sukces. Ostatecznie na miejscu okazało się, że przygarnęła mnie drużyna PSPal Warszawa. Jestem im bardzo wdzięczny za wzięcie do drużyny takiego świeżaka… Po pierwszym wygranym meczu (z dziećmi, średnia wieku może 12 lat) myślałem, że to będzie nasz dzień! Miało być pięknie, miało być szaleństwo, szampan, puchar i świętowanie do rana. Założenia zostały dość szybko i bardzo brutalnie zweryfikowane!! 🙁 w fazie grupowej wygraliśmy 1 mecz, 2 zremisowaliśmy i 2 przegraliśmy. Nie wiem jakim cudem, ale te wyniki dały nam szansę gry w meczu o 3 miejsce. Naszym rywalem była drużyna PSPal Jaśkowo (aktualni MISTRZOWIE Polski). Pierwszy mecz z nimi w fazie grupowej przegraliśmy nieznacznie, więc liczyłem, że się odegramy i pokażemy tym dzieciakom (średnia wieku na oko tak z 15 lat), że Warszawa nie daje sobie w kasze dmuchać!! No i skończyło się 0:19… PSPal Jaśkowo stwierdziło, że gościnne nie będzie i że fajnie jest, wesoło jest, ale puchar chcą oni! No cóż – pozostał ogromny niedosyt (nieuzasadniony umiejętnościami) i dużo fajnych wspomnień z weekendu. Jeszcze raz wielkie dzięki dla drużyny PSP Warszawa za przyjęcie i nieskończone pokłady empatii… ja bym się sam skrócił o głowę za niektóre zagrania!

Okiem Bolka

Było świetnie! Jestem palancistą od dwóch miesięcy, więc zawody w Jaśkowie były moją pierwsza okazją do poznania zawodników z innych miast. Była to też okazja do konfrontacji własnych umiejętności (skromnych) przeciwko drużynom, które grają i ćwiczą latami. O wyniku tej konfrontacji litościwie nie wspomnę, bo mecz np. o 3 miejsce jakoś nam nie wyszedł 😉 („0:19 – przypis Łowców„) ale doświadczenie bezcenne. Oddzielne słowa uznania należą się organizacji, bo część socjalno-aprowizacyjne była przygotowana perfekcyjnie.

Okiem Darii

W miniony weekend Łowca postanowił łowić wrażania w Jaśkowie na Mazurach, przy okazji udziału w Pucharze Polski w PALANTA (tak, tak w palanta, nie mylić z padlem, jak to jak w jego przypadku zwykle bywa). W ostatniej chwili okazało się jednak, że stolicą palanta nie jest Jaśkowo na Mazurach, tylko Jaśkowo koło Ostródy (całe szczęście okazało się to zanim Łukasz dotarł na Mazury, a było naprawdę blisko). W piątkowy wieczór boisko było pełne dzieciaków, nikt wtedy jeszcze nie spodziewał się, że to mogą być zawodnicy na sobotnich zawodach (niektórzy nie sięgali nawet 1,2 m…). Dorośli z kolei skupili się na integracji. Integracja w Jaśkowie trwała na okrągło, nawet w sobotę rano tuż przed zawodami. Łowca szybko zorientował się, że ten sport lubi skrajności. Najlepiej szło dzieciakom i seniorom (u tych drugich szczególnie było widać jak dużo czasu poświęcają na co dzień „TAKTYKĘ”). Podsumowując: palanta polecamy. To taki sport, gdzie rozmiar nie ma żadnego znaczenia… Dla małych i dużych, chudych i tych co kochają jeść… A propos jedzenia, Jaśkowo, oprócz tego, że świetnie gracie, świetnie gotujecie!!! Podwójne brawa!

[Ocena łowców] 5/5 ⭐️⭐️⭐️⭐️⭐️

[Gdzie] – W wielu miastach Polski, wszystkie informację na FB Polskiego Stowarzyszenia Palantowego

[Kiedy] – 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku

[Za ile] – Koszt przygotowania do gry to kij (koszt max 50 PLN) i piłki do tenisa (koszt 10 PLN)