Od czasu postanowienia co do startu w Biegu Rzeźnika ultra na dystansie 105 km minęło już trochę czasu. W sumie to połowa drogi za nami.  Nasza chwila prawdy nadejdzie 20 czerwca 2019 roku o godzinie 18:30. Przed nami prawie 5000 m przewyższeń i limit czasu 24h i 30 minut na ukończenie biegu.

Część spraw technicznych już za nami. Mamy w większości skompletowany sprzęt i wszystko, czego wymaga organizator jako wyposażenia obowiązkowego.  Nakręceni tym, co nas czeka poszaleliśmy i oprócz standardowej ceny za pakiet, zapłaciliśmy po 50 zł więcej, aby mieć pamiątkę w postaci prawdziwej rzeźnickiej koszulki.  Latać w takiej koszulce na treningu to przynajmniej +5pkt do szybkości i „szacunek ludzi ulicy.”  Do załatwienia postał nam jeszcze nocleg. Podczas festiwalu biegu Rzeźnika miejsca noclegowe rozchodzą się jak ciepłe bułeczki, więc postaramy się jeszcze w styczniu dopiąć ostatni element z Rzeźnickiej układanki. Ostatnie kilka miesięcy 2018 roku były dla nas także czasem analizy wszystkiego, z czym wiąże się nasz wspólny projekt. Podczas wchodzenia w nowy system treningowy wiele razy zastanawialiśmy się jak to będzie, gdy nadejdzie chwila próby.  Nigdy wcześniej żaden z nas nie startował na dystansie powyżej 100km i nigdy wcześniej nie biegaliśmy nocą w górach. Co prawda mamy za sobą już kilka startów powyżej dystansu maratonu, lecz podczas treningów myśli w głowie kłębią się bardzo różne.  Od szalonej ekscytacji aż po skrajne odczucia w stylu „po co mi to?” czy „może lepiej to wszystko rzucić i żyć standardowo?” Na szczęście więcej jest tych pozytywnych uczuć, które cały czas nas napędzają, aby wyjść na kolejny trening, aby dawać z siebie jeszcze więcej. Podczas pierwszej części naszych przygotowań i mając już za sobą kilka sezonów w różnych imprezach sportowych zrozumieliśmy, dlaczego tak naprawdę chcemy więcej i cały czas trwamy w tym aby długo biegać, pływać lub jeździć na rowerze.  Najważniejszą ze wszystkich motywacji jest po prostu czerpanie przyjemności z pokonywania coraz to nowych wyzwań i udowadnianie przede wszystkim sobie, że granice istnieją tylko w naszej głowie.  Staramy się podchodzić do treningu bez większej presji, tak aby nie czuć przymusu i wewnętrznego nakazu. Jeżeli danego dnia nie czujemy się mentalnie na siłach to prostu nic nie robimy i wracamy następnego dnia, aby wykonać dobrą robotę, która zmotywuje nas na kolejny trening. Trening ultrasa to mnóstwo godzin spędzonych nie tylko w terenie, ale także na siłowni czy basenie.  Każdy z uprawiających amatorsko lub zawodowo jakiś sport posiłkuję się swoimi ulubionymi gadżetami, które umilają czas, a także motywują podczas codziennego treningu. Swoją przygodę z poważnym sprzętem zaczynaliśmy od polara v800, który towarzyszył nam podczas przygotowań do startów w triathlonie i Ultra Janosiku. Zegarek naprawdę godny polecenia, znosił wszystkie trudny i nakręcał do większego wysiłku przez całe 3 lata.

Wraz z nowym projektem w ramach motywacji postanowiliśmy przerzucić się na garmina i staliśmy się szczęśliwymi posiadaczami zegarka z serii Fenix 5. Połączenie wszystkiego tego co miał polar, plus bardzo żywotna bateria i świetna aplikacja garmin connect jeszcze bardziej nas facetów (gadżeciarzy) nakręca do działania. Każdy trening można rozłożyć na części i dokładnie przeanalizować stan swojego wytrenowania, zaplanować kolejne kroki i działać dalej.  Dodatkowo wirtualna rywalizacja na pokonane kilometry wśród znajomych daje dodatkowy smaczek. W środowisku biegaczy oprócz dyskusji na temat, który zegarek jest lepszy i dlaczego, znajduję się także całkiem spore pole do rozmów na temat biegania z muzyką czy bez.  My jesteśmy zwolennikami opcji treningów z muzyką, zarówno podczas biegania jak i na siłowni lub basenie. Oczywiście nie mamy słuchawek na uszach non stop. Podczas długich wybiegań w terenie warto wyjść bez sprzętu grającego, aby posłuchać odgłosów natury.  W mieście jednak, muzyka daje nam kopa i pozwala na przyjemniejszy wycisk w rytm ulubionych kawałków.

Wchodząc w nowy rok wiele osób podejmuje postanowienia i szuka swojego nowego Ja. Nauczeni doświadczeniem i faktyczną realizacją kilku postanowień noworocznych gorąco polecamy, aby pomóc sobie w spełnianiu marzeń.

W myśl „samo się nie zrobi” warto rozłożyć realizację swojego celu na kilka prostych czynników. Co chcę osiągnąć? Kiedy? Jak to zrobię?  W przypadku nas – sportowców amatorów – działa rozpisanie sobie planu treningowego, który widzimy co najmniej kilka razy dziennie np. na lodówce. Warto także codziennie przypominać sobie po co to w ogóle robimy?

W podtrzymywaniu naszego stanu z początku postanowienia pomagają także strony internetowe lub blogi związane z tematyką naszego wyzwania.  Każdy kto np. chciałby zacząć biegać, bez problemu znajdzie w sieci kilka ciekawych stron lub blogów poświęconych właśnie tej tematyce. Żyjemy w czasach gdzie prawie wszyscy mamy telefon z dostępem do Internetu.

W chwilach spadku motywacji wystarczy wejść na ulubionego bloga, przeczytać co tam dzisiaj zrobił biegacz X i czerpać z tego siłę, aby wyjść na trening. Do pielęgnacji naszego zmotywowanego ducha polecamy wieczorne czytanie po treningu lub przed.  W każdej księgarni można znaleźć dział, który nas interesuje. Ultrasów oczywiście interesuje wszystko co Ultra. Każda nowa książka, która pije do tematyki długiego biegania jest zaraz przez nas pochłaniana. Warto dozować taką przyjemność np. po 2-3 rozdziały, aby wystarczyło na dłużej. Do tytułów takich jak „Szczęśliwi biegają ultra”, „Jedz i biegaj”, „Bieg po życie”, „ULTRA dobiegniesz dalej niż myślisz”, „Biegacz” czy „Północ” wracamy wielokrotnie, gdy tylko potrzeba wrócić na dobre tory.

Oprócz przygotowań do biegu ultra kolejnym łowieckim wyzwaniem, które chodziło za nami już długo to pełny dystans Iron Man. Mamy za sobą ½ IM, który zrobiliśmy w Gdyni w 2017 roku i był to jeden z ciekawszych startów w naszej sportowej amatorskiej karierze.  Już od dłuższego czasu jesteśmy znudzeni bieganiem po asfalcie, dlatego połączenie pływania, jazdy na rowerze oraz biegania, czy też biegi, podczas których możemy podziwiać piękno gór już na zawsze zagościły w naszych sercach.

Po 3 miesięcznej przerwie od ultra rzeźnika startujemy w IM we Włoszech, forma powinna być dobra, na pewno ta biegowa. Aby być dobrze przygotowanymi, dbamy również o dietę oraz technikę, która jest niezbędna przy tego typu dystansach. Tak jak pisaliśmy powyżej nie podporządkowujemy naszego życia tylko pod treningi, chcemy aby była to dla nas przyjemność, więc podchodzimy do tego zdroworozsądkowo a nasze plany treningowe nie są tak restrykcyjne jak na początku kiedy zaczynaliśmy naszą zabawę w coraz to nowe sportowe wyzwania. Przekonaliśmy się jednak do diety wegetariańskiej, która daje nam dużo energii do treningów, oraz pozwala uwierzyć że dystans 105 kilometrów w górach jest realny do pokonania. Docelowo po przeczytaniu wielu książek o tej tematyce zastanawiamy się nad dietą wegańską, jednak dojrzewamy do tego powoli i staramy się stopniowo zmieniać nasze przyzwyczajenia . Technikę natomiast szlifujemy pod okiem naszych fizjoterapeutów, praca nad właściwym ułożeniem stóp, wzmacnianie mięśni głębokich, regeneracja po treningowa, masaże, sauny czy morsowanie w ramach krioterapii to u nas norma i wiemy, że jest niezbędna do właściwego przygotowania się.  Zważywszy na to, że to pokonania będziemy mieli ponad 5 tysięcy metrów przewyższeń, kiedy tylko mamy okazję wplatamy do naszych treningów podbiegi, korzystając z każdej górki, która znajdzie się na naszej drodze.  Aby dobrze się przygotować nie może zabraknąć wyjazdu w prawdziwe góry, gdzie spędzimy trochę czasu oswajając się z terenem z którym przyjdzie się nam zmierzyć.  Właściwa technika biegu górskiego jest bardzo istotna, aby dobrze rozłożyć siły podczas całego dystansu. Dużo podejść oraz jak najszybsze zbiegi gwarantują oszczędność energii i zostawienie jej na momenty zwątpienia, które zapewne się pojawią.  Bieg ultra to w 70% głowa, a jedynie w 30% kondycja fizyczna.
Trzymajcie kciuki i zapraszamy do wspólnych treningów w Warszawie i Poznaniu.
Łukasz&Bart