Jakiś czas temu jechałem sobie do Lublina czy też innego Świdnika, podróż zapowiadała się zupełnie standardowo, czyli stanie w korku w Kołbieli następnie walka o przeżycie na drodze. Łowieckich wrażeń miało nie brakować 😉 Wsiadając do samochodu nie sądziłem, że ten trip upłynie mi ekspresowo i to w towarzystwie niezwykle ciekawego człowieka. Zaraz po wyjeździe z Warszawy, w miejscowości Zakręt zobaczyłem stojącego przy trasie uśmiechniętego brodacza z kartką Lublin. Jak się okazało, tym brodaczem był nieznany mi wtedy (przyznaje się) podróżnik i bloger Konrad Malinowski, szczerzej znany jako „Na Waleta Bez Bileta”.

Samochodowe opowieści

W trakcie wspólnej podróży do Lublina, poznałem młodego studenta, który ilością swoich przygód i odwiedzonych krajów przebija mnie na głowę. Już jako nastolatek odwiedził Chiny, później na stopa przejechał Azję, dotarł nad Bajkał i odwiedził wiele miejsc, o których ja ciągle mówię „muszę się tam wybrać”. Jak się dowiedziałem, Konrad podróżuje po świecie na stopa, poznaje ludzi, łowi wrażenia, opisuje je na swoim blogu, a ostatnimi czasy wydał nawet swoją pierwszą książkę. Muszę przyznać, iż Konrad jest niezwykle pozytywną osobą, której opowieści wciągają jak najlepsze powieści, a do tego ma bardzo sensowne przemyślenia na temat życia. Ja miałem straszny ubaw w trakcie tej podróży, przypomniały mi się moje backpackerskie wyprawy przez Mołdawię, Rumunię i Ukrainę… obudziła się we mnie chęć ruszenia przed siebie i wyrwanie się z więzów korpo… prawie mi się udało 😉

Wywiad

Jako, że blog „Na Waleta Bez Bileta” śledzę od czasu spotkania z Konradem regularnie, zdecydowałem się poprosić uśmiechniętego podróżnika o odpowiedź na kilka pytań, które mam nadzieję, udowodnią Wam, że wiele nie trzeba by ruszyć się z kanapy. Przeczytajcie i poznajcie człowieka, który nie tylko jest podróżnikiem ale i promotorem Polskości na świecie!

 

Łowcy Wrażeń: Podróżujesz na świecie stopem, przy bliższym nam ideę takich podróży?

Na Waleta Bez Bileta: Nie ma w tym głębszej filozofii. Wychodzisz na wylotówkę, wystawiasz kciuk i łapiesz, co się zatrzyma. Przy czym nie uważam, żeby ta forma podróżowania była lepsza, bądź gorsza od podróży z biletem w ręku. Jest po prostu inna. Na pewno tańsza. Bardziej wymagająca. Nie raz przeżywasz przygody na miarę Indiany Jonesa, ale te przygody trzeba sobie wychodzić kilometrami i wystać w czterdziestostopniowej lampie. Podczas kilkumiesięcznej wyprawy prawda jest taka, że organizm mocno podupada. Rzecz jasna w podróży dzieje się tyle, że tego nie zauważasz.

 

Łowcy Wrażeń: Skąd u Ciebie pasja do podróży, w trakcie naszego spotkania wspominałeś, że wszystko zaczęło się do Chin?

Na Waleta Bez Bileta: To było tak, że mój starszy brat i ja opowiedzieliśmy rodzicom o wspaniałych plażach Lloret de mar. Pojechaliśmy na trzytygodniową kolonię do Hiszpanii. To znaczy oni tak myśleli, bo my w Hiszpanii nigdy nie postawiliśmy nogi. Tymczasem bujaliśmy się najtańszą klasą pociągów zaczynając w Szanghaju i kończąc na ławce w parku, tuż pod wieżowcem Bank of China w Hong Kongu. Byliśmy totalnie spłukani. Ale mieliśmy swoje plany, chcieliśmy zobaczyć Chiny nie przejmując się forsą. Jako piętnastolatek nie ogarniałem, co się dzieje. Nie wyniosłem z tej podróży tyle, ile wyniósłby dorosły człowiek. Ale dalej życie potoczyło się tak, że przepadłem w podróżach stopem.

Łowcy Wrażeń: Czy każdy może według Ciebie tak zwiedzać świat? Jak najlepiej zacząć? Czy są jakieś umiejętności niezbędne, które trzeba wytrenować?

Na Waleta Bez Bileta: Nie wyjawię jakiegoś spektakularnego faktu, jeśli powiem, że podróżować stopem może każdy. Nie trzeba mieć do tego żadnych umiejętności. Aczkolwiek ich posiadanie sprawia, że twoja podróż – nie tylko sctricte autostopowa – zyskuje na jakości. Banan na gębie i znajomość języków. Wystarczy.

Łowcy Wrażeń: Jakie wrażenie / ekstremalne przeżycie najbardziej zapadło Ci w pamięć?

Na Waleta Bez Bileta: Uliczny podryw w Teheranie. To ci dopiero były jaja! W Islamskiej Republice Iranu nie ma czegoś takiego, jak dyskoteki, nie ma barów z alkoholem. Szariat. Życie społeczne nosi moralny kaganiec. Ale ludzie zawsze znajdą jakiś sposób, by wymknąć się spod uciskającego prawa. Więc spotykają się wieczorami na ulicach.Wygląda to tak, że krążysz samochodem po mieście. Każde miasto ma jakąś dzielnicę, w której faceci przyjeżdżają na polowanie, a kobiety… one też w zasadzie polują. Najlepiej gra idzie w stojącym korku. Akcja trwa maksymalnie dwadzieścia sekund: szyba w dół, krótka nawijka. Jeśli się sobie spodobacie, to wymieniacie się numerami telefonów. W ciągu jednego wieczora zbierasz ze 30 kontaktów, a potem masz problem żeby spamiętać, jak wygląda laska, do której dzwonisz i zastanawiasz się, czy aby na pewno dobrze inwestujesz swój czas. Tak czy owak Tinder ssie. Prawdziwe życie dzieje się na ulicach.

 

Łowcy Wrażeń: Jaką aktywność byś polecił osobom szukającym wrażeń – łowcom wrażeń?

Na Waleta Bez Bileta: Zapraszam w sobotę na wiejską zabawę pod Tomaszowem Lubelskim. Tylko weźcie ze sobą jakieś sztachety. Na pewno wrażeń nie zabraknie.

 

Łowcy Wrażeń: Gdy nie włóczysz się po świecie, to co wtedy działasz?

Na Waleta Bez Bileta: Znowu się łajdaczę.

 

Łowcy Wrażeń: Jakie masz marzenia?

Na Waleta Bez Bileta: Największym moim marzeniem na tę chwilę jest wydanie drugiej książki. Będzie to opowieść o muzułmanach. O tym jak w Iranie, Pakistanie, a także w Indiach, potrafią przyjąć człowieka z Zachodu. Będą zupełnie odjechane, konkretne przygody opisane żywym językiem. No i nie zabraknie solidnej dawki humoru.

 

Łowcy Wrażeń: Jeśli miałbyś zrobić coś z Łowcami Wrażeń, co by to było i dlaczego?
Na Waleta Bez Bileta: Jestem otwartym człowiekiem. Moglibyśmy się na przykład czegoś napić.

Książka

Jeżeli chcecie przeczytać więcej o przygodach Na Waleta, zajrzyjcie na fun page oraz kupcie książkę „Autostopem do Kambodży„. Zdaję sobie sprawę, że styl wypowiedzi Konrada jak i opisywane przygody mogą nie wszystkim przypaść do gustu, ale ja odnalazłem w nich dużo pozytywnego nastawienia i humoru.

Konrad powodzenia w dalszych przygodach i do zobaczeniach na dyskotece przy „bezalkoholowym” 😉