Bartek: Był to mój drugi maraton, po pierwszym w Warszawie, w którym zaliczyłem niezły debiut, wbiegając na metę po 3 godzinach i 21 minutach. 😱

Start w Gdańsku miał być typowo treningowym wybieganiem, jednak przeświadczony, że maratonu nie biega się tak często, postanowiłem spróbować pobić swoją życiówkę. 👊
Nie wiedzieć czemu, w głowie wciąż miałem 3:31 z warszawskiego maratonu. Sprawdzając przed startem wyniki, przeraziłem się, że do pobicia będzie 3:20, jednak postanowiłem spróbować.😨

Ustawiłem swojego wirtualnego przeciwnika na zegarku, aby trzymać tempo mniej więcej 4:25 / km.⌚

Co ciekawe po pierwszych 5 kilometrach zauważyłem, że nie sprawdzając czasu, cały czas utrzymuję ustaloną prędkość i moje wyniki oscylują w granicach +/- 10 sekund. 😎

Pierwszy sprawdzian formy zrobiłem sobie po 20 km, kiedy to przyspieszyłem co nieco, sprawdzając, czy wszystkie parametry w normie i czy uda mi się utrzymać tempo do końca biegu. Przyspieszając do 4:18 / km przebiegłem tak 3 kilometry bez większego wysiłku. 💪

Po 32 kilometrze zobaczyłem mijającego mnie na pętli Łukasza, pomachaliśmy do siebie i ucieszyłem się, że ma tak obiecujący czas.😻
Dla mnie wyścig z samym sobą zaczął się od 35 kilometra. Achilles w lewej nodze zaczął dawać o sobie znać, a podbieg pod most koło stadionu Gdańskiego nie pomógł w zniwelowaniu bólu.😰
Od 35 do 40 kilometra dłużyło mi się niemiłosiernie, ból w nodze, podbiegi, zmęczenie psychiczne i silny wiatr w twarz nie poprawiały mojego samopoczucia, a tempo spadło do 4:50 / km

Gdy minąłem tabliczkę z 40 kilometrem, postanowiłem zrobić długi szybki finisz i wyśrubować swój rekord życiowy, miałem wciąż nadzieję, na złamanie 3:15.
Ostatnie 2 km przebiegłem w szaleńczym tempie 3:40 km i ostatecznie poprawiłem swoją życiówkę o przeszło 5 minut, uzyskując czas: 3 godziny i 16 minut. 🚀

Zmęczony, ale usatysfakcjonowany wróciłem do Warszawy, aby na drugi dzień znów klepać kilometry, przygotowując się do Ultra Rzeźnika. ⚡⚡

Kolejny maraton zapewne w przyszłym roku a cel to 3:10 minut❗ 🏃

Łukasz: Start w Gdańsku był moim trzecim już startem na królewskim dystansie. Tym razem jednak maraton miał być zrobiony jako mocny trening w ramach co weekendowego długiego wybiegania 🏃

Nie do końca jednak to się udało 😂😂😂
Wszystko było idealne 👍 pogoda, samopoczucie, luz jakiego dawno nie było podczas biegania 😉… i gorąca głowa porzuciła plan spokojnego biegu już na samym początku zawodów 😎 Plan był prosty, trzymać się cały czas tempa na 3:30 co i tak dałoby poprawę życiówki sprzed 6 lat o ponad 5 minut‼️

Pierwsze 10 km biegliśmy razem w tempie, które chciał utrzymać Bartek, aby pobić swoją życiówkę. O dziwo czułem się nadzwyczaj dobrze, a tempo nie sprawiało mi żadnego problemu. Postanowiłem jednak zwolnić i puściłem Bartka przodem, ale mając cały czas kolegę łowcę w zasięgu wzroku. Tempo cały czas było dużo wyższe niż zakładane, w okolicach półmaratonu wciąż biegłem na 3:20…😱😱😱

Pięknie i miło było do 32 km😂😂 Wtedy pojawiły się w głowie pierwsze wątpliwości i kilometry jakoś się wydłużały😋 Mentalnie byłem dobrze przygotowany i dzielnie opierałem się negatywnym myślom, cały czas biegnąc bardzo dobrym tempem, które dawało naprawdę fajny wynik na mecie…i piękna życiówka byłaby moja… byłaby gdyby nogi wytrzymały…

Okolice 38 kilometra i pojawiają się pierwsze skurcze, zwalniam dosyć mocno mając na uwadze już tylko utrzymanie tempa na 3:30, wiem że nie takie skurcze przerabiałem i spokojnie dobiegnę te 4 km, nawet jak w tempie szybkiego marszu to i tak będzie dobrze😎… Jednak ten maraton miał mi dać mocniejszą lekcję 😱

Zbliżam się do flagi ze znacznikiem 40 km i nagle jakby mnie trafił piorun ⚡⚡Tak bolesnego skurczu nie przeżyłem nigdy…tak bolało że stać nie mogłem i momentalnie leżałem jak placek na środku ulicy…nigdy podczas żadnego biegu nie leżałem na trasie i nie wiedziałem co mam zrobić 😂 ból był nie do wytrzymania 😂 dosłownie po kilku chwilach usłyszałem karetkę na sygnale 🚑 na początku nie domyśliłem się że jadą do mnie 😂😂😂 , szybkość z jaką się zjawili ratownicy zasługuje na wielki szacunek i powtórzenie po raz kolejny że organizacja była na najwyższym poziomie 💪 szybkie pytanie czy wydolnościowo jest ze mną ok i po moim potwierdzeniu że tak przenieśli mnie na pobocze, co bym nie tarasował drogi innym😂

Po około 5 minutach reanimacji moich nóg przez zespół medyczny postanowiłem że dokończę bieg 💪💪💪 co prawda nie był to już bieg lecz stawianie drobnych kroczków, ale ukończyłem z czasem 3:45:00, z czego ostatnie 2 km w czasie 15 minut‼️

Maraton po raz kolejny udzielił mi lekcji👨‍🏫👩‍🏫👨‍🏫 , lekcji biegania z głową 😂
Mogłem, spokojnie z wielką przyjemnością skończyć z czasem, który sam sobie ustaliłem, a skończyłem w karetce 🚑 Gdańsk na pewno nie będzie moim ostatnim maratonem, wrócę niedługo i zrobię swoje 💪💪💪