Jesteś starym pogiętym dziadem? Co najmniej 5 razy w tygodniu narzekasz, że bolą cię plecy? Nie schylasz się po nic, dopóki nie zależy od tego twoje życie? Jak idziesz na tańce, to potem trzy dni leżysz na podłodze? Nie? To może tylko my tak mamy. Ale jeśli czasem coś cię pobolewa, to polecamy jogę kręgosłupa.

My na ćwiczenia mające na celu uleczyć nasze obolałe kości i słabe mięśnie w plecach, chodzimy dwa razy w tygodniu do Fitology. Głównie dlatego, że mamy blisko. A dodatkowo dlatego, że jest fajnie. Na ćwiczenia przychodzą zarówno obolali paralitycy tacy jak my, jak i zupełnie sprawne osobniki, które ochoczo stają na rękach, głowach i na czym tam jeszcze mogą, podczas gdy my jęczymy. Wielkość grupy jest różna, od kilku do kilkunastu osób. W zależności od tego komu się chce wstać. Bo zapomniałam wspomnieć o największym minusie tych zajęć – są o 7:30. Rano. Oesu.

Jak to się ma do zwykłej jogi?

Szczerze mówiąc, nie wiem. Na zwykłą jogę chodziłam przez trzy semestry w ramach WFu na studiach, nie znam się jednak na typach jogi, szkołach, itp. Jeśli znacie jakiegoś jogina mastera, który zechciałby się z nami podzielić swoją wiedzą w formie wywiadu, to śmiało go do nas podsyłajcie! To, co jestem w stanie powiedzieć w kwestii różnic, to że wiele ćwiczeń z tradycyjnej jogi się powtarza, z tym, że na jodze kręgosłupa są bardziej rozbudowane. Zajęcia poświęcane są konkretnej partii ciała i przez godzinę wykonujemy różne wariacje danego ćwiczenia, które mają sprawić, że będziemy giętcy jak trzcina (to porównanie sprawiło nam wiele trudności, Mięta proponuje „giętka jak z włókna węglowego wędka”, fuck my life).

W rzeczywistości wygląda to tak, że jedne ćwiczenia wykonujemy bez problemu, w przypadku innych wychodzimy w gorszym stanie niż przyszliśmy. I mówiąc „my”, mam na myśli siebie. Zdaje się, że Mięta nie jest tak przetrącony jak ja, więc znosi całe zajęcia od początku do końca. Mnie i moje lędźwie kilka ćwiczeń już pokonało, zdarza mi się więc połowę zajęć spędzać, leżąc na płasko na podłodze i jojcząc. Kiedy wychodzę wyglądam natomiast jak siedemdziesięcioletni Rysiu z Lublina. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że jeśli coś jest z wami naprawdę nie tak, to wypada najpierw spytać swojego ortopedę, które ćwiczenia możecie wykonywać, a które lepiej sobie odpuścić.

Mięta

Pozwolę sobie dodać jeden, skromny akapit od siebie. Na jogę kręgosłupa trafiłem chyba w maju zeszłego roku. W styczniu dowiedziałem się natomiast, że ból kręgosłupa, który towarzyszył mi od kilku lat, to przepuklina odcinka lędźwiowego. Przez trzy miesiące chodziłem na rehabilitację, masaże, ćwiczenia na sali, fizykoterapię. Z dotychczasowych aktywności zalecono mi marsze. Byle nie za szybkie. Trochę smutno. Stopniowo zacząłem dodawać do nich basen i rower. A gdy okazało się, że właściwie pod nosem mam też jogę kręgosłupa, postanowiłem spróbować. I akurat u mnie działa to tak, że jeśli chodzę, problemy z kręgosłupem znikają. Gdy robię sobie przerwę dłuższą niż dwa tygodnie, organizm wysyła sygnał ostrzegawczy w postaci pojawiającego się spięcia i bólu przyczepów mięśnia czworogłowego uda. Jeśli szybko nie zadziałam, to znów będę wyglądał jak podczas sylwestra, gdzie spokojnie mogłem zastąpić Garou w roli Quasimodo. Bo i głos miałem podobny. Tylko śpiewać nie potrafię. Nie odbiegając od tematu, w piątek nastawię trzy budziki i rano znów będzie pies z głową w dole, chaturanga, pies z głową w górze. I moja ulubiona, pozycja trupa.

Multisport potrzebny od zaraz

Warto wspomnieć, że zajęcia w Fitology polecamy przede wszystkim posiadaczom kart Multisport. Ewentualnie bogaczom. Mięta musiał przeżyć miesiąc bez swojej karty i było mu bardzo smutno, gdy dwa razy w tygodniu wyciągał z portfela 35 zł. Wiecie ile za to jest tacosów?! Natomiast jeśli macie Benefita, to jesteście ustawieni. Do zajęć każdorazowo musicie dopłacić piątaka, ale naszym zdaniem warto.

Naszym zdaniem

Jak już wstaniemy, pójdziemy, rozciągniemy się i przeżyjemy, to joga kręgosłupa bardzo nam się podoba. Przede wszystkim dlatego, że zajęcia w przystępny sposób prowadzi Ania. Zdajemy sobie sprawę, że kluczową sprawą jest tu regularność, więc będziemy kontynuować nasze zmagania. Zresztą teraz o 6 rano będzie już jasno, więc wstawanie będzie łatwiejsze (tak sobie wmawiam). Jeśli już zdecydujecie się na zajęcia w Fitology, to dbajcie o zachowanie ciągłości w swojej jogińskiej aktywności (jou! Mezo!). Często jedne zajęcia wynikają z drugich, więc warto przychodzić na wszystkie.

joga fitology[Gdzie?] Fitology, Siedmiogrodzka 1, Warszawa

[Kiedy?] Środy i piątki o 7:30

[Za ile?] Z Multisportem 5zł, bez Multisporta 35zł.