Nie znamy się jeszcze tak dobrze by zdradzać swoje fetysze, ale powinniście wiedzieć o nas tyle, że lubimy gdy ktoś nas zamyka w niewielkich pokojach. Sprawdzaliśmy już w związku z tym przeróżne Escape Roomy: babcine, przygodowe, kosmiczne czy wymagające umiejętności matematycznych, ale w piwnicy pełnej potworów daliśmy się zamknąć po raz pierwszy.

Horror House auto

Horror House, bo o to się tu rozchodzi, to ukryty w podwórku na Starówce dom strachów dla hardkorów. Zagadki i łamigłówki są tu jedynie dodatkiem, naszą główną misją jest przejście przez całość nie dając się złapać pochowanym po kątach straszydłom. Na dzień dobry zostajemy poproszeni o zdanie do depozytu wszelkich akcesoriów bohatera, dających cień szansy na ratunek: telefonu, latarki, scyzoryka czy prowiantu. W zamian dostajemy jedną latarkę na całą grupę, byśmy na ślepo nie stratowali czekających w czeluściach potworów.

Do you wanna play a game?

Do Horror House wybraliśmy się dwiema drużynami. Pierwsza liczyła 6 osób, czyli tyle, ile może być maksymalnie. W drugiej grupie znalazły się tylko 3 osoby, które nie wspominają tych odwiedzin zbyt dobrze. Aby zobrazować Wam poziom strachu, należy nadmienić, że Balmas zrezygnowała jeszcze przed wejściem i od tamtej pory słuch po niej zaginął…

Sprezentuj sobie stan przedzawałowy

Na pierwszy ogień poszła liczniejsza grupa, której byłem członkiem. Zachowując parytety, liczyła równą liczbę przedstawicieli każdej płci. Ponieważ było nas aż tyle, dostaliśmy możliwość zabrania ze sobą jednej lub dwóch latarek. Spękaliśmy i zabraliśmy maksymalną ilość. Jeśli chodzi o sam Horror House i emocje, które wywołuje to pojawiają się one zaraz po wejściu, a później są potęgowane głównie przez ciemność (nawet dwie latarki to mało) oraz przez nagłe, gwałtowne zmiany akcji, które mogą przyprawić o zawał serca.

Niewielka przestrzeń napchana jest przyśpieszającymi tętno „atrakcjami”. Pośród pomruków ze ścian, sztucznej krwi i atmosfery jak z horroru spotkaliśmy np. kwintesencję współczesnej grozy, czyli dziewczynkę z filmu „The Ring”. 15 minutowa przygoda potrafi w każdym wyzwolić najgorsze instynkty. Sprawia, że mimo stanowczego zakazu, pokonujemy pomieszczenie w trzech skokach, zostawiając całą grupę daleko z tyłu. Emocje są. I to duże. Były momenty gdy nie było słychać nic oprócz naszych szybkich oddechów. Były nawet pomysły by przedwcześnie przerwać zabawę. Na szczęście dotrwaliśmy do końca. Po wejściu w ostatnie drzwi, pokłady adrenaliny uwalniały się jeszcze przez jakiś czas. A jedyna myśl jaka przychodziła do głowy to „Dlaczego tak krótko?! Ja chcę jeszcze raz!”. Horror House bez wątpliwości umieszczam w dziale Extreme. A taki odważny byłem…

Naszym zdaniem

Horror House to świetny sposób na spędzenie pełnego wrażeń popołudnia. A czy może być na takie atrakcje lepszy moment niż okolice pełnego duchów, diabłów i demonów popkulturowego święta Halloween?

Uważam, że było świetnie. Świetnie i strasznie. Polecam śmiało każdemu bo to jedno z najlepiej wydanych 20 złotych.

Nawet jeśli odwiedziliście już Wąski Dunaj mamy dla Was dobrą informację. Właśnie dowiedzieliśmy się, że pojawił się zupełnie nowy scenariusz – RZEŹNIA! Brzmi co najmniej dobrze! To jak, piszecie się na wspólne wyjście?

[Kiedy] wt-ndz 12:00-20:00

[Gdzie] Wąski Dunaj 12/18 Warszawa

[Za ile] Ceny są uzależnione od wielkości grupy

2-osobowa – 30zł/os.

3-osobowa – 27zł/os.

4-osobowa – 27zł/os.

5-osobowa –  25zł/os.

6-osobowa – 25zł/os.