Spotykamy nie raz ludzi pełnych pasji realizujących fantastyczne projekty i zarażających swoim hobby innych. Taką osobą jest też Łukasz Kaczor, którego mieliśmy przyjemność poznać podczas Spaceru w Chmurach, który zrobiliśmy na jednym z warszawskich wieżowców.  O swoich planach i marzeniach opowiedział nam w krótkim wywiadzie. Nie da się ukryć, ale to co robi Łukasz może przysporzyć o zawrót głowy nie jednego Łowcę Wrażeń.

Na wysokości

Łukasz na co dzień rzucał wyzwanie wysokości wraz z ekipą Stowarzyszenie Zero Grawitacji. Projekty jakie realizują wzbudzają adrenalinę. Propagują uprawiania skoków, zjazdów oraz wspinaczki. Można ich spotkać między innymi podczas Skoku dla WOŚP. Dodatkowo wiemy, że Łukasz planuje projekt na skalę światową. Aby go zrealizować potrzebuje wsparcia jakiegoś fizyka. Może ktoś byłby chętny do pomocy?

Przykład szalonych rzeczy realizowanych w Stowarzyszeniu Zero Grawitacji.

 

Wywiad

ŁW: Zajmujesz się zapewnianiem ludziom ekstremalnych atrakcji na wysokościach. Jeden z realizowanych przez Ciebie projektów to Walk in The Sky, o co w tym chodzi?
Łukasz: Walk In The Sky to przeżycie polegające na schodzeniu po fasadzie budynku, niczym Spider Man, z profesjonalną asekuracją oraz obsługą. Obecnie dostępna już w dwóch, a za moment w trzech miastach Polski.



ŁW: Skąd u Ciebie pasja do wysokości?
Łukasz:  Jeszcze 10 lat temu robiłem niezdarne podchody do wspinaczki panelowej. Szło mi różnie, aż trafiłem na odpowiedni obiekt, gdzie „odnalazłem siebie” i rozkręciłem swoje ukryte pasje i specjalizacje. Tam zgłębiłem tajniki wspinu oraz wielu innych atrakcji linowych…


ŁW: Czy każdy może schodzić z budynków? Jak najlepiej zacząć? Czy można to robić samemu?
Łukasz:  Schodzić z budynku może w zasadzie każdy, kto nie ma większych problemów zdrowotnych, np. z kręgosłupem, czy sercem.
Najlepiej zacząć od zakupu vouchera i dokonania rezerwacji na www.wyjatkowyprezent.pl.
Samemu nie polecam się w to bawić jeśli nie zna się podstaw technik linowych. Walk In the Sky może i jest dość statyczna atrakcją, ale wciąż jest przygodą o najwyższym stopniu ryzyka, gdyż odbywa się na wysokości +/- 10 piętra

ŁW: Jakie wrażenie / ekstremalne przeżycie najbardziej zapadło Ci w pamięć?
Łukasz: Ciężko powiedzieć. Zanim „się odnalazłem” zaliczyłem zwykły skok na bungee w Warszawie. Potem wygłupiałem się po lasach na rowerze przeskakując każdy konar czy gałąź. Chyba najbardziej ekstremalną przygodą były narodziny mojego syna Kubusia 😉

ŁW: Jaką aktywność byś polecił / poleciła osobą szukającym wrażeń – Łowcom Wrażeń?
Łukasz: Wspinaczka – co raz modniejsza ostatnimi czasy, a i co raz bardziej dostępna(plizz, jak już pojedziecie w góry, zachowujcie kulturę i wjeżdżajcie autami na szlak oraz nie zaśmiecajcie terenu wokół siebie) , a ponadto skoki linowe. Obecnie liderem i jeszcze monopolistą na rynku Polskim jest firma Dream Jump. To moi dobrzy Przyjaciele i doskonale wiedzą co robią, zdecydowanie mogę Ich polecić. Tam każdy przeżyje coś fenomenalnego i z pewnością zapamięta to na baaardzo długo.

ŁW: Gdy nie schodzisz / skaczesz z wysokości to co wtedy działasz?
Łukasz: Wciąż działam na wysokości. Jeśli nie schodzę czy nie skacze to wspinam się…na drzewa. Zwykle celem wycinki, ale również celem pielęgnacji. Ponadto pracuję na większych oraz mniejszych zakładach przemysłowych, świadcząc usługi prac alpinistycznych.

ŁW: Jakie masz marzenia?
Łukasz: Marzeń mam wiele, ale na szczęście kilka spośród z nich mogę już odhaczyć: kochająca Kobietę, Syna, dom(jeszcze w budowie). Pozostały by jeszcze: auto(coś lepszego i stabilniejszego) , temat o który jeszcze nie mówię na głos, ale niebawem głośno o nim będzie 🙂

ŁW: Jakie masz plany na najbliższy rok?
Łukasz: Realizacja wspomnianego marzenia oraz stabilizacja. Generalnie rok 2018 oznaczyłem już w styczniu jako rok rozwoju osobistego, póki co udaje mi się to, acz nie bez strat na zszarganych nerwach…

ŁW:Jeśli miałbyś zrobić coś z Łowcami Wrażeń, co by to było i dlaczego?
Łukasz: Z Łowcami? Wszystko! Dlaczego? Bo Łowcy są ekipą z pasją. Pasją turystyki pasyjnej 🙂
Macie zbyt wiele opcji w menu, aby coś wybrać, to pewnie bym się porwał na jakiś rafting, skok spadochronowy czy monsterroller.

Dziękujemy za wywiad i życzymy realizacji kolejnych fantastycznych i ekstremalnych pomysłów!
Coś czujemy, że nasze drogi jeszcze się spotkają przy okazji łamania kolejnych barier i walki z lękiem przed wysokością.

Zdjęcia wykorzystane dzięki uprzejmości Łukasza i Stowarzyszenia Zero Grawitacji.